Jak wszyscy zauważyli, od kilkudziesięciu dni mamy do czynienia z działaniami militarnymi na Ukrainie, które – niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – usunęły w cień czy wręcz zlikwidowały wszystko to, czym żyliśmy przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Znikł grożący zagładą ludzkości straszliwy i śmiercionośny covid (i zostało 64 miliony niewykorzystanych szczepionek…), znikła gdzieś inflacja, benzyna po 6,50 zł/litr nie stanowi problemu podobnie jak kilkudziesięcioprocentowe podwyżki cen. Nie ma żadnych problemów, bo w naszym medialnym Matrixie została już tylko okrutna, zła i podła wojna, gdzie jedna strona (ta zła) używa wszelkiego rodzaju zakazanej broni a ta druga czyni samo dobro. A wszystko co nam się nie podoba, bo ma bezpośrednie przełożenie na nasz poziom życia ma proste niczym medialna budowa cepa wytłumaczenie „bo na Ukrainie jest wojna”…
Działania zbrojne, które tak de facto obejmuje 5% powierzchni Ukrainy spowodowały, że do naszego kraju wjechało ponad 2,8 miliona osób, których postanowiliśmy przyjąć z „szeroko otwartymi ramionami” zapewniając im często świadczenia i warunki, które powodują, że Polacy mają prawo czuć się niczym obywatele drugiej kategorii. W trosce o dobre samopoczucie uchodźców rządzący naszym krajem postanowili – tradycyjnie – wrzucić do tego samego worka wszystkich. Zarówno tych, którzy rzeczywiście ucierpieli w czasie prowadzonych działań zbrojnych, jak i tych, którzy postanowili przyjechać do naszego kraju, bo już od dawna są tu ich bliscy, jak i tych, dla których Polska jest tylko przystankiem w drodze do Europy Zachodniej, jak i tych, którzy zwyczajnie postanowili wykorzystać sytuację. Uchodźcą wojennym jest każdy, kto jest Ukraińcem albo każdy, kto do Polski wjeżdża z Ukrainy. Przypomnę złośliwie, że jeszcze parę miesięcy temu, by nie wpuścić do Polski ludzi, którzy uciekali z Jemenu, Syrii czy Iraku a ich miejscem docelowym była Europa Zachodnia, postanowiliśmy na granicy z Białorusią wybudować płot za 1,6 mld złotych a nasze media pełne były codziennych komunikatów z „linii frontu”, gdzie żołnierze walczyli z imigrantami. Pamiętacie to jeszcze? A teraz wystarczy mieć ukraiński paszport by wjechać legalnie do Polski i jechać dalej do Niemiec czy Włoch a jak ktoś chce zostać na chwilę, to dostać 500+, zasiłek rodzinny czy mieć zapewnioną opiekę lekarską. Nikt nie buduje obozów dla uchodźców, nikt nie mówi, że powinniśmy pomagać tam na miejscu. Wszyscy prezentują urzędowy optymizm. Każdy, kto ma inne zdanie czy też każdemu, komu po straszliwej pandemii śmiercionośnego koronawirusa pozostało jeszcze w mózgu parę szarych komórek i stąd ma wątpliwości, zawsze można zadać owo ostateczne pytanie: chciałbyś się zamienić? Pewnie nie, ale wolałbym jednak samochód tankować na stacji benzynowej we Lwowie za 5,25 zł/l niż w Nowym Żmigrodzie za 6,4 zł/l. Zapomniałem, że przecież powinienem rozumieć, że wojnę na Ukrainie ktoś powinien sfinansować! Szkoda tylko, że koniecznie muszę to zrobić osobiście płacąc za paliwo, energię elektryczną czy kupując cokolwiek innego. Ale zawsze przecież mogę pocieszyć się myślą, że to wszystko przez to, że Rosja postanowiła sobie zapewnić lądowy dostęp do Krymu, co przecież od początku było wiadome a mój patriotyzm powinien mi pozwolić zrozumieć. Gorzej jest jednak jak nie jestem ani ukrainofilem ani rusofobem i patrzę na ten cały konflikt w sposób podobny jak na konflikt między Indiami i Pakistanem o Kaszmir. Czyli w miarę obiektywnie. I wbrew medialnej narracji prezentującej wyłącznie przekaz jednej strony. Patrzę i się zdumiewam. Bo dziwna to wojna, gdy prezydent Ukrainy w swoich codziennych wystąpieniach telewizyjnych, apeluje do wszystkich dookoła o wprowadzenie sankcji na surowce energetyczne, podczas, gdy przez jego kraj płynie gazociągiem gaz z Rosji do Europy Zachodniej a Ukraina tego gazociągu nie zamyka. Bo skoro z opłat za gaz Rosja czerpie środki na finansowanie wojny, to przecież pierwszą rzeczą powinno być zrobienie przez Ukrainę wszystkiego, by przepływ tego gazu uniemożliwić i pozbawić wroga pieniędzy. Przecież jak kiedyś powiedział wybitny austriacki marszałek i teoretyk wojskowy Raimondo Monecuccolli: do prowadzenia wojny potrzebne są 3 rzeczy: pieniądze, pieniądze, pieniądze! A Ukraina tego nie robi… Nie potrafię tego zrozumieć. A przypomnę też grzecznie, że w odpowiedzi na rosyjskie działania militarne Ukraina jakoś Rosji wojny nie wypowiedziała. Ale jak już zakończyłem wstęp, to tylko gwoli faktów napiszę, że obradująca na nadzwyczajnej sesji (800 zł za 15 minut) Rada Gminy Nowy Żmigród dokonała zmian w budżecie Gminy, przeznaczając na pomoc uchodźcom z Ukrainy w postaci różnych świadczeń całe 13,5 tys. zł (które otrzymała z budżetu Państwa) oraz dała „wolną rękę” Wójtowi Gminy do dokonywania takich zmian w budżecie Gminy oraz w Wieloletniej Prognozie Finansowej jakie uzna za stosowne… Wreszcie w naszej Gminie zapanowało jedynowładztwo a Rada Gminy uznała, że w sumie nikomu do niczego nie jest potrzebna. I nie można było tego zrobić wcześniej tylko kultywować tę fikcję przez parę lat? ?