Piotr Figura historią Nowego Żmigrodu interesuje się od 10 lat...
Wszystko zaczęło w 2017 roku od tego, co dzisiaj w wolnym czasie robi większość ludzi… od przeglądania stron internetowych. Wpisałem w przeglądarkę frazę „Żmigród” i wchodziłem na kolejne witryny, które podrzucił mi „wujek Google”. Na jednej z nich natknąłem się na katalog wystawy Sto lat malarstwa polskiego z 1929 roku, gdzie pod nr 45 podany był obraz Stanisława Dębickiego pt. KRAJOBRAZ ZE SZCZYTAMI WIEŻ z adnotacjami, że to praca wykonana techniką olejną na płótnie, sygnowana w prawym dolnym rogu podpisem «Żmigród, St.D». Jako właściciel obrazu wpisany był zamieszkały w Krakowie dr Zygmunt Ehrenpreis.
Najpierw, choć to dla mnie najmniej istotne, poszukałem coś o właścicielu. Okazało się, że dr Zygmunt Ehrenpreis był żydowskim adwokatem i koneserem sztuki. W tym katalogu jest wymieniony jako właściciel sporej ilości obrazów. Ale, jako się rzekło, on mnie nie interesował.
Zadawałem sobie pytanie: Co na obrazie Dębickiego robi adnotacja «Żmigród», bo to że «St.D» to inicjały autora było dla mnie więcej niż pewne. Czy to możliwe, że jakiś artysta przed 100 laty namalował miejscowość, w której mieszkałem? A może chodzi o inny Żmigród? A może Żmigród to w tym wypadku np. nazwisko? Te pytania przerodziły się w zadanie. Musiałem się dowiedzieć więcej o tym obrazie i jego autorze. Informację o Stanisławie Dębickim nie jest trudno znaleźć. Polski Słownik Biograficzny, który powinien być pierwszym źródłem informacji w takich sytuacjach, zawiera jego biogram:
Dębicki Stanisław (1866-1924), artysta malarz, prof. Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ur. 4 XII w Lubaczowie (woj, lwowskie). Po ukończeniu w r. 1881 szkoły średniej realnej w Kołomyi studiował w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, jeden semestr w r. 1882 w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych (za Jana Matejki, i prof. Wł. Łuszczkiewicza). W r. 1885 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium (u prof. A. Wagnera i Nanena), w latach 1888-90 pracował w szkole ceramicznej w Kolomyi, rok 1890 spędził w Paryżu, gdzie studiował pod kierunkiem prof. Dagnan-Bouvereta i u Fretuieta w Academie Colarossi.
Wróciwszy na stałe do Lwowa, zaczął samodzielną pracę artystyczną, często wyjeżdżając i długo przebywając na Huculszczyźnie. Pierwszy raz wystawił swe prace w salach Tow. Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie w r. 1890. jako przedstawiciel nieznanego dotąd we Lwowie (i w Polsce) impresjonizmu francuskiego, triumfującego już wtedy na Zachodzie. Żywił w sercu głęboki i szczery kult dla prawdziwego artyzmu, lekceważąc sobie wszystko, co ze sztuką samą nie miało ściślejszego związku. Posiadłszy przytem dużą kulturę i wiedzę malarską, zwrócił zaraz na siebie uwagę sfer zajmujących się sztuką, zyskał uznanie w świecie plastyków i literatów, chociaż szerszej publiczności pozostał nieznany; nie narzucał się nigdy, reklamą gardził, o popularność nie dbał (…). Na Wystawie Sztuki Polskiej, urządzonej we Lwowie w r. 1894 w związku z Powszechną Wystawą Krajową, zwrócił na siebie uwag¬ krytyki artystycznej swym portretem pastelowym. W r. 1897 wystawił we Lwowie (Tow. Przyjaciół Sztuk Pięknych) rzeźbę Hucuł, wykonał także medal pamiątkowy Władysława Łozińskiego. Malował olejno, akwarelą, pastelami, rysował piórkiem, pędzlem, ołówkiem, tworzył portrety, sceny rodzajowe z życia Hucułów i z życia żydowskiego w małym miasteczku (znany jego Mały rabin, reprodukowany barwnie w wydawnictwie »Sztuka Polska« (Lwów, 1904). Wykonał wiele ilustracji do książek (»Legenda« Andrzeja Niemojewskiego, »Bajki baśnie i klechdy« Jana Kasprowicza, »Bajka o Kasi i królewiczu« Lucjana Rydla, wiele rysunków zdobniczych do wydawnictw (»Chimera« wydawana od r. 1901 w Warszawie przez Z. Przesmyckiego).
W roku 1900 wykonał w nowo wybudowanym Teatrze Miejskim we Lwowie wiele obrazów dekoracyjnych, malowanych olejno na płótnie i naklejonych na mur (…). Wykonał także w tym czasie polichromię bocznej kaplicy katedry lwowskiej. W r. 1909 przeniósł się na stałe do Krakowa, gdzie od 5 XI 1909 objął stanowisko docenta Akademii Sztuk Pięknych (malarstwo religijne i dekoracyjne po Stanisławie Wyspiańskim). Od tego czasu poświęcił się pracy pedagogicznej, zamianowany 27 V 1911 profesorem nadzwyczajnym, a 23 V 1923 profesorem zwyczajnym. Stanisław Dębicki zmarł w Krakowie 12 VIII 1924, pochowany w grobowcu rodzinnym w Rzeszowie.
Biogram napisany przez Władysława Jarockiego przedstawia Stanisława Dębickiego, wielkiego, choć zapomnianego dzisiaj, artystę. W żadnym momencie encyklopedysta nie wspomina o Nowym Żmigrodzie jako miejscu pobytu malarza, ani o obrazie, na który się natknąłem. Jedynymi wzmiankami, które dawały mi nadzieję, były te o częstych wyjazdach Dębickiego ze Lwowa i malowaniu scen z życia żydowskich miasteczek. A nuż zdarzyło mu się zabłądzić i trafił do Żmigrodu? Z taką myślą szperałem nadal.
Żyjemy w globalnej wiosce. W internecie można znaleźć kontakt do ludzi, którzy życie poświęcili nauce, sztuce, historii; którzy pracują na uniwersytetach i w muzeach w całym kraju. Pomyślałem, że mogę przecież napisać do nich wiadomość. Najwyżej nie odpiszą… Odpisali. Okazało się, że w Muzeum Narodowym w Krakowie znajduje się obraz, którego szukam! Nie jest on jednak wyeksponowany na wystawie, ale zdeponowany w magazynie. W zwrotnej wiadomości otrzymałem jego fotografię. Nareszcie go zobaczyłem i potwierdziłem, że przedstawia Nowy Żmigród. Odniosłem sukces i zbierałem kolejne informacje: Krajobraz ze szczytami wież jest wysoki na 16 cm, a szeroki na 25,5 cm, więc jest niewiele większy od kartki formatu A5… Datowany jest, ale nie przez autora na ok. 1891. Trafił do krakowskiego muzeum w 1949, wraz z kolekcją Leona Kostki, po jego śmierci. Co ciekawe obraz jest od pewnego czasu do obejrzenia w Internecie na stronach muzeum! Dlaczego nikt go nie znalazł i nie skojarzył z Nowym Żmigrodem?
Mógłbym wtedy dać sobie spokój, bo czy naprawdę warto dalej szukać? Ilu ludzi popukałoby mi wówczas palcem w głowę? Ja jednak uważałem i uważam, że warto, choćby ze względu na moją ciekawość. Korespondencja z muzeum zaowocowała tym, że tytuł Krajobraz ze szczytami wież zmieniono na Krajobraz ze Żmigrodu. Dumnie pomyślałem, że to moja zasługa. Wiele pytań pozostawało jednak bez odpowiedzi, a najważniejsze dla mnie były okoliczności, w jakich malarz Stanisław Dębicki przyjechał do Żmigrodu ponad 120 lat temu. Czy mam uznać, że to był przypadek? Czy artysta wędrował w poszukiwaniu tematów malarskich i po prostu tu trafił? Czy był tu raz i nigdy nie wrócił?
Nie pamiętam dokładnie kiedy naszła mnie myśl, że w Żmigrodzie mieszkał ktoś o nazwisku Dębicki. Przypomniałem sobie, że to nazwisko pojawiło się w książce, którą niedawno czytałem. Ta książka to (kupiona w żmigrodzkim muzeum) "Czyny i marzenia. Pamiętnik Legionisty Władysława Kopycińskiego". Tam, pod datą 3 lutego 1915 autor pisze: Przed chwilą Moskale zabrali rejenta Dębickiego, mając do niego jakieś zastrzeżenia.
Dębicki – rejent, czyli notariusz w Nowym Żmigrodzie. Przypomniałem sobie, że w dokumentach z początku XX wieku, w spisie dotyczącym żmigrodzkiej straży pożarnej widnieje notariusz Dębicki, który na imię miał Ignacy. A więc przed I wojną światową, pracował w Żmigrodzie. Jeśli pracował, to i mieszkał. A jeśli mieszkał, to na pewno w Rejentówce, pięknym domu, na miejscu którego dzisiaj jest… przedszkole. A w przedszkolnym holu jest tablica upamiętniająca rodzinę Langów i Dębickich, którzy w 1980 bezpłatnie przekazali teren pod budowę.
Może jednak malarz nie pojawił się w Żmigrodzie przypadkiem?
Zacząłem szukać czegoś o Ignacym Dębickim i w niedługim czasie znalazłem jego życiorys. Rejent żył w latach 1857-1931 a przez 18 lat (1897 – 1915) mieszkał w Nowym Żmigrodzie. Jednocześnie poprosiłem o pomoc Daniela Nowaka, który po krótkim genealogicznym śledztwie dowiedział się, że Ignacy Dębicki był starszym bratem malarza Stanisława Dębickiego! Nabrałem pewności, że artysta do Żmigrodu przyjechał, a może i przyjeżdżał – nie bez powodu.
Musiałem to tylko potwierdzić, nie przestawałem więc szukać. I po kilku dniach znalazłem książkę, która rozwiała wszelkie wątpliwości. W 1966 roku Muzeum Śląskie we Wrocławiu zorganizowało wystawę monograficzną Stanisława Dębickiego z okazji 100-lecia jego urodzin i zamiast katalogu wydawniczego, pracownik muzeum Piotr Łukaszewicz napisał książkę pt. "Stanisław De̜bicki 1866-1924". Znalazłem jej tytuł już wcześniej, ale zlekceważyłem ją, myśląc, że to broszurka z informacjami, które już znam i nie warto jej brać do ręki. Teraz postanowiłem ją przeczytać. Z tej właśnie książki dowiedziałem się, że Stanisław Dębicki bywał w Żmigrodzie w latach 1908-1912, a w katalogu jego prac znajdują się m.in.:
1. Krajobraz ze Żmigrodu – okazało się, że to inny tytuł obrazu Krajobraz ze szczytami wież, który znalazłem; datowany na ok. 1908-12.
2. Ogród w Żmigrodzie, obraz o wymiarach 14 cm x 23 cm, namalowany techniką olejną na desce, datowany na ok. 1908-12. Ciekawe jak wygląda i gdzie dzisiaj jest?
3. Portret brata Ignacego, podpisany "Kochanemu Bratu [na pamiątkę] Stach [19]89".
Uważny czytelnik mojego tekstu dostrzeże, że z datą powstania niektórych obrazów pracownicy muzeum mają pewien problem. Jeśli sam malarz nie zanotował na obrazie roku, to nieposiadający dodatkowych źródeł historycy sztuki są często bezradni. Datę powstania Krajobrazu ze Żmigrodu w Krakowie określili na „ok. 1891”, a we Wrocławiu na „ok. 1908-1912”.
Myślę, że lata 1908-1912, w których Stanisław Dębicki odwiedzał swojego brata Ignacego również są podane nieprecyzyjnie. Moim zdaniem malarz przyjeżdżał do Żmigrodu i przed 1908 i po 1912, żeby zobaczyć się z rodziną, ale i odpocząć, spacerować, obserwować, szkicować i malować. Kto wie ile tak naprawdę Dębicki obrazów w Nowym Żmigrodzie namalował? Kto wie ile szkiców „z życia żydowskiego miasteczka” tutaj zrobił? A może oprócz tych dwóch, niewielkich obrazów, nie namalował nic? Dopóki nie znajdą się źródła, które to zweryfikują, jesteśmy skazani na domysły.
Piotr Figura
Piotr Figura historią Nowego Żmigrodu interesuje się od 10 lat. Takich odkryć ma w zanadrzu co niemiara, ale zastanawia się czy powinien się nimi chwalić?
Tym razem, 14 września 2019 na Facebokowym profilu Leon Karciński napisał o swoich ustaleniach. No i się zaczęło...
27 września Jerzy Dębiec poinformował świat, że obraz Stanisława Dębickiego już niedługo znajdzie się w Ośrodku Dokumentacji i Historii Ziemi Żmigrodzkiej.
15 października Jerzy Dębiec poinformował świat, że skan obrazu (większy niż oryginał), jest już w muzeum. Prezes TMNŻ podziękował Muzeum Narodowemu w Krakowie za udostępnienie obrazu.
Piotr Figura komentuje:
Swoim milczeniem dyrektor GOK sugeruje, że to on znalazł obraz Stanisława Dębickiego, a jego muzeum działa prężnie i zdobywa kolejne eksponaty. To, że przemilczał 2 lata mojej pracy – dla muzeum, dla TMNŻ, dla mieszkańców, dla poszerzania wiedzy o lokalnej historii… a może tylko po to, aby zrobić wrażenie, zebrać oklaski, pochwały, nagrody… – mnie w ogóle nie zdziwiło. Nie pierwszy raz okazuje się, że pracowałem „na większą chwałę pana Dębca”. Jednak mimo, że się tego spodziewałem, to stanowczo się na to nie zgadzam i będę to piętnował. Kłamstwo ma krótkie nogi.
Pan Dębiec skutecznie zniechęca mnie do ujawniania takich małych skarbów, jak ten, a chyba powinien robić coś odwrotnego.
Dziwi mnie też, że są ludzie, którzy zachowanie tego Pana uważają za normalne, kibicują mu, żeby robił tak nadal.
Stanisław Dębicki - autoportret | Mały Rabin | Stanisław Dębicki - Stary Żyd |
Krajobraz ze Żmigrodu | Rejentówka pocztówka - własność Maciej Kilarski |