W austriackiej gazecie codziennej „Wiener Kronen-Zeitung” z poniedziałku 24 sierpnia 1942 roku na stronie trzeciej ukazał się niedługi artykuł Karla Gerhardta Maisenburga pt.: „Jedna z kolebek światowego judaizmu została poddana fumigacji. Wieści ze Żmigrodu – miasta, w którym 80 procent mieszkańców było Żydami i skąd wywodzi się Chaim Weizmann". Oto jego treść:
Wędrowiec, który znajdzie się w okolicach Krakowa, w Beskidach, u podnóża których rozciąga się malowniczo położone miasteczko Żmigród, może podziwiać z oddali wieże, blanki i krenelaże. Odwiedzający chcący zwiedzić tą pełną wdzięku osadę, teraz może to zrobić bez przeszkód.
Ale jeszcze kilka dni temu oni włóczyli się po okolicy. Pod arkadami i kolumnadami wokół rynku pojawiali się Żydzi, którzy stworzyli piwnice, głębokie na kilka pięter i niekończące się korytarze między nimi. 80 procent ludności tego miasta stanowili Żydzi, którzy żyli z oszukiwania okolicznych Polaków i Ukraińców w codziennym targu i handlu.
Zjawa odeszła w ciągu kilku dni. W ramach przesiedlenia cała ludność żydowska została przetransportowana dalej na Wschód.
Wcześniej musieli wyremontować swoje domy oraz mieszkania, a ludzie którzy pozostali, patrzą teraz na jaskrawo pomalowane budynki i oczyszczone ulice z niemałym zdziwieniem. Właśnie to, że niemiecka administracja może poradzić sobie z rozwiązaniem kwestii żydowskiej, nigdy nie przestaje zadziwiać Polaków i Ukraińców.
Żelazna Miotła Naczelnika Powiatu odniosła sukces również w Żmigrodzie, ponieważ udało jej się wymieść tę wylęgarnie żydowskiej Światowej Zarazy.
Przez wieki Naród Wybrany zagnieździł się tutaj, a tradycja mówi, że wiele z najbardziej wpływowych rodzin żydowskich, takich jak Weizmannowie, których głową jest przewodniczący światowej federacji syjonistycznej, stąd wyruszyło w świat. Na całkowicie zaniedbanym cmentarzu żydowskim, w jego najstarszej części, wciąż można zobaczyć nagrobki z XIV w.
Z cichym przerażeniem odwiedzający chodzą przez milczące uliczki, na których co jakiś czas przemyka kot, ścigany przez wściekle szczekającego psa.
Pokoje [pożydowskich domów] nadal wyglądają na niesamowicie zaniedbane i nikt nie żałuje, że pieczęć na drzwiach nie pozwala na bliższą inspekcję. Małe kapsuły na drzwiach wejściowych przechowują starannie zapisane pergaminy, żydowskie zwoje modlitewne.
Wyzwoleni Polacy i Ukraińcy odetchnęli z ulgą i z ufnością podeszli do niemieckich gości, oferując im dialog łamaną niemczyzną. Rozmowę z dumą prowadzi Polka, która przejęła żydowski interes: swój sklep, jednocześnie jednak przeprasza, że nie wszystko zostało jeszcze posprzątane. Chcemy jej wierzyć, że żydowskiego sklepu nie da się odmienić w jeden dzień. Kiedy wyrażamy nasze uznanie uśmiecha się, po czym pośpiesznie zamyka sklep, ponieważ o tym która jest godzina dowiedziała się od gości. Jedyny zegar, ten na wieży, nie działa.
Wróciliśmy z powrotem do Krakowa, dzieląc radość z mieszkańcami, ponieważ judaizm ponownie stracił pozycję w Europie.
[Karl Gerhard] Meisenburg
Te ohydne kłamstwa, wydrukowane w codziennej austriackiej gazecie są przykładem niemieckiej nazistowskiej propagandy, piętnującej Żydów co najmniej od 1935 roku, czyli od „norymberskich ustaw rasowych”. Austria została przyłączona do III Rzeszy w 1938 i od tego czasu wszelkie media zostały podporządkowane zaleceniom ministra propagandy i oświecenia publicznego Josepha Goebbelsa. Po wybuchu II wojny światowej machina propagandowa działała w pełni, szerząc m.in. antysemityzm i opisując sukcesy na polu „rozwiązywania kwestii żydowskiej”.
Nie da się obok tego tekstu przejść obojętnie. Spróbujmy więc wyliczyć kłamstwa, które się w nim znalazły i zabiegi propagandowe, które miały za zadanie zatruć ludzką pamięć:
- Największym kłamstwem tego tekstu jest stwierdzenie „W ramach przesiedlenia cała ludność żydowska została przetransportowana dalej na Wschód.” Wszyscy wiemy, że 7 lipca 1942 na Przełęczy Hałbowskiej większość Żydów ze żmigrodzkiego getta zostało zamordowanych i zakopanych w masowym grobie, pozostawieni przy życiu zostali w wywiezieni do obozu pracy w Płaszowie, obozu pracy w Zasławiu i obozu śmierci w Bełżcu.
- „Żelazna Miotła Naczelnika Powiatu” - stwierdzenie, które na czytelnikach miało robić wrażenie siły i nieustępliwości, odnosi się do Waltera Gentza (1907-1967) starosty jasielskiego od 10 lutego 1941 do końca okupacji. To on był odpowiedzialny za przeprowadzenie „Akcji Reinhardt”, czyli masowych mordów na Żydach w Jaśle i okolicach.
- „Fumigacja” to pojęcie z zakresu biologii, oznacza zwalczanie szkodników za pomocą substancji chemicznych rozpylonych w dymie, parze lub gazie. Tutaj użyte jest w tytule w odniesieniu do żydowskich mieszkańców Nowego Żmigrodu.
- Wymieniony w tytule Chaim Azriel Weizman (1874-1952) nie urodził się w Żmigrodzie, jego rodzina stąd nie pochodziła. Urodził się w mieście Motol, na terenie dzisiejszej Białorusi i był izraelski naukowcem chemikiem, politykiem, przywódcą ruchu syjonistycznego, znienawidzonym przez Niemców prezydentem Światowej Organizacji Syjonistycznej (dwukrotnie, bo w latach 1921–1931 i 1935–1946), po wojnie został pierwszym prezydentem Izraela (1948–1952).
- „Wieże, blanki i krenelaże” – każdy kto przyjeżdżał do Żmigrodu z daleka widział wieżę kościoła parafialnego, starą synagogę i nowszy dom modlitwy, czyli bet-midrasz. Wieża kościoła ocalała, ale dwie żydowskie budowle zostały przez Niemców spalone w październiku 1939. „Sprawozdawca” sugeruje, że Nowy Żmigród w 1942 otaczają mury obronne, zakończone blankami, wybudowane w okresie wpływów sztuki i architektury niemieckiej.
- Opuszczone żydowskie domy zostały zamknięte i zaplombowane. Szczytem hipokryzji jest opisanie pozostawionych w drzwiach mezuz, czyli zwitków pergaminu z napisanym fragmentem Tory, umieszczonych w specjalnym pudełeczku, przytwierdzonym do framugi drzwi. Każdy Żyd wchodząc przez drzwi swojego lub czyjegoś domu dotykał tego pudełeczka, powierzając swój los Bogu.
- Ani domy, ani sklepy żydowskie w Żmigrodzie nie były przejmowane przez Polaków.
To tylko kilka przykładów języka nazistowskiej nienawiści, fałszu i propagandy.
Żmigrodzcy Żydzi zostali zabici dwukrotnie. Pierwszy raz na Przełęczy Hałbowskiej i w komorach obozów śmierci. Drugi raz słowem niemieckiego, czy austriackiego pseudo-dziennikarza, propagandzisty. Na szczęście śmierć zadaną kłamliwym słowem, możemy odwrócić prawdą.
Piotr Figura,
w tłumaczeniu pomagała p. Weronika Dębowska