W Polsce – jak twierdzi Stanisław Kryciński w jednym z artykułów opublikowanych w „Magurach” - są dwie miejscowości, które w herbie mają smoka: Kraków i … Nowy Żmigród!
Legendę o początkach Krakowa znają wszyscy: gdy już brakło bohaterskich rycerzy i została tylko jedna dziewica (bo resztę smok pożarł albo wolały – dla własnego dobra - dziewicami przestać być), wysłano szewczyka Dratewkę, który smoka nakarmił siarką, a potwór pragnąc zaspokoić pragnienie tak długo pił wodę z Wisły aż pękł, co nie najlepiej świadczy o jakość wody Królowej Polskich Rzek. Ostatnią dziewicę, córkę króla Kraka oraz połowę jego królestwa, otrzymał w nagrodę Dratewka i potem żyli – jak mówi legenda – długo i szczęśliwie. Niestety, krakowska legenda nie mówi: z czego szewczyk był bardziej zadowolony… W legendzie o prapoczątkach Żmigrodu dziewice, niestety, nie występują (być może z braku takowych na tutejszej ziemi), ale opowieść jest równie ciekawa, a zwycięstwo nad bestią nie zostało odniesione sprytem, tylko odwagą! W „Księdze smoków polskich” została opublikowana „Legenda o Żmiju, Żyrosławie i początkach Żmigrodu”, której autorem jest Bartłomiej Grzegorz Sala a my ją prezentujemy naszym Czytelnikom, bo swą przeszłość – choć legendarną – warto znać. I wnukom przekazywać :)
U stóp Beskidu Niskiego istniał przed wiekami gród, w którym mądry i waleczny Żyrosław rządy swe sprawował. Pod zamkiem owego księcia znajdowała się jaskinia ciemna, w której Żmij groźny się zagnieździł. Był to potwór ogromny, skrzydlaty i łuskami pokryty, a na skroniach jego złota spoczywała korona, diamentami wysadzana, jako znak panowania nad gadzim plemieniem. Bestia respekt wielki wzbudzała, toteż na rozkaz Żyrosława przynoszono jadło pod pieczarę potwora, aby jego głód nasycić. Wielka za tym mądrość się kryła, albowiem syty Żmij nikogo nie niepokoił, a kiedy tylko wojska nieprzyjaciół pod gród się zbliżały, potwór z jaskini swej wyłaził i przerażonych napastników samym widokiem swym do odwrotu zmuszał.
Kiedy kilka dni później jadło Żmijowi poniesiono ten ani spojrzeć nie chciał na nie. Przeto posiłek dlań przygotowany przed grotą przez tydzień stał nietknięty. Nikt wyjaśnić takiego braku apetytu nie zdołał, aż pewien starzec, mądry niczym Salomon, przypomniał sobie ową nocną wyprawę młodzieńców, o której głośno w grodzie było, i ze smutkiem oznajmił, że widać potwór raz ludzkiego spróbowawszy mięsa, tak w nim rozsmakował, że nic więcej w paszczę wziąć nie chce. Zaraz też za zgodą księcia, któremu o obawach owych doniesiono, wyciągnięto z lochów skazańca, który i tak życie swe miał postradać, i u wejścia do jaskini przykuto. Nazajutrz kajdany same brzęczały na wietrze, na znak, że monstrum nieszczęśnika pożarło, i na potwierdzenie przypuszczeń najgorszych.
Padł strach wielki na mieszkańców grodu, którzy pojęli, że głodny Żmij na nich szczerzył będzie odtąd swe zębiska. Zasmucił się wielce Żyrosław, a poddanych swych uchronić pragnąc, wojny przeciw sąsiadom wszczął, aby jeńców pozyskać. A, że zawsze był zwycięski, przeto przed jaskinią wrogów potworowi na ofiarę złożonych nigdy nie brakowało. Tak książę spokój od groźnego potwora zapewnić zdołał grodowi.
Lecz napadani sąsiedzi ani myśleli racje nieprzyjaciela zrozumieć, lecz sprzymierzyli się i wspólnie wojsko dzielnego Żyrosława pobili. Księcia zaś samego przed jaskinią kajdanami przykuli, zostawiając mu jeno miecz i włócznię, aby choć z bronią w ręku zginął. Czekał Żyrosław na swój los, z niepokojem ku ku wejściu do groty spoglądając, lecz skóry swej tanio sprzedawać nie zamierzał. Kiedy więc Żmij łeb swój wychylił złowrogi i paszczę rzwarł szeroko, książę chwycił miecz i na sztorc w nią wepchnął, szczęki śmiercionośne bezbronnymi czyniąc. A gdy gad ogromny szamotać się począł, porwał Żyrosław włócznię i potwora do ziemi nią przybił. Umęczony władca zdołał z kajdan się oswobodzić do rannej bestii podchodząc, koronę złotą z głowy jej ściągnął. W jednej chwili Żmij skurczył się i w zwykłego zamienił węża. Nie czekało wiele ptactwo okoliczne, które zaraz na gada się rzuciło i dziobami swymi rozszarpało. Tak zakończył swe życie Żmij, który lęk dotąd wielki wzbudzał. Żyrosław zaś, przez lud swój wybawcą okrzyknięty, koronę potwora na skronie swe włożył, najpotężniejszym z władców się stając. Wojen już jednak nie prowadził, lecz w pokoju z sąsiadami żyć począł. Gród zaś jego na pamiątkę Żmigrodem nazwano.