O historii naszego regionu opowiada Daniel Nowak, mieszkaniec Starego Żmigrodu, autor kilku książek historycznych i kilkudziesięciu artykułów, doktorant Uniwersytetu Rzeszowskiego…
Red. – W jaki sposób zostaje się historykiem?
D.N. – W jaki sposób? Ja zostałem historykiem, bo historią zaciekawił mnie Dziadek, któremu rodzice wyjeżdżając do pracy w polu, pozostawiali wnuka do opieki. Dziadek opowiadał mi różne historie z czasów I i II wojny światowej. I stąd wzięło się moje zainteresowanie historią. Poza tym w domu mieliśmy atlas historyczny i zaciekawiło mnie, dlaczego granice na mapach w tym atlasie są inne niż granice na mapach w atlasie geograficznym. I zaczęło się porównywanie tych granic, sięganie do encyklopedii. Ale, podkreślę, zainteresowanie historią obudziły opowieści Dziadka.
Red. – Ile wtedy miałeś lat?
D.N. – 7-8.
Red. – A potem…
D.N. – Ta moja kariera zawodowa szła tak trochę wbrew moim zainteresowaniom historycznym, bo po „podstawówce” poszedłem do II LO w Jaśle do klasy lingwistycznej, gdzie uczyłem się języka niemieckiego. Startowałem w olimpiadach historycznych i pamiętam taką zabawną sytuacje, gdy będąc w IV klasie liceum jednym z tematów było napisanie historii swojej miejscowości. Akurat byłem na etapie przygotowywania swojej pierwszej książki „Historia Starego Żmigrodu”, więc napisałem kilkunastostronicowe wypracowanie i … jako jedyny nie zakwalifikowałem się do II etapu, gdyż komisja egzaminacyjna w Rzeszowie uznała, że jest niemożliwe by uczeń IV klasy liceum miał taką wiedzę o historii swojej miejscowości! Mówiąc wprost: podejrzewano, że po prostu miałem jakąś książkę przed sobą i ją przepisałem. Jeszcze zabawniej było, gdy moi koledzy pojechali na eliminacje II etapu i moja nauczycielka wzięła z sobą maszynopis mojej książki, która już była gotowa do wydania i pokazała komisji. Odpowiedzią była cisza…
Red. – Po skończeniu Liceum poszedłeś…
D.N. – Na prawo. I na 10 lat porzuciłem historię. Skończyłem prawo i poszedłem do pracy. Historią ponownie zacząłem się interesować, gdy postanowiłem na 10-lecie wydania swojej pierwszej książki zrobić jej drugie wydanie. I gdy zacząłem nad tym pracować, zbierać materiały, okazało się, że jest ich tak dużo, że gdy zacząłem uzupełniać pierwszy rozdział traktujący o średniowieczu zrobiła się z tego całkiem nowa książka „Stary Żmigród w średniowieczu”. Dostałem też wtedy dużo materiałów o katastrach i gdy zacząłem je przeglądać, pomyślałem o studiach doktoranckich.
Red. – Jak wygląda Twój dzień pracy, gdy zbierasz materiały do następnej książki?
D.N. – Nie mam takich planów, by zbierać materiały z wyprzedzeniem. Po prostu zbieram materiały, czyli wyjeżdżam na 2-3 dni do archiwum np. do Przemyśla czy Krakowa, zbieram materiały z różnych epok, a potem zastanawiam się, jak je wykorzystać. Oczywiście, wcześniej korzystając z Internetu, sporządzam sobie sygnatury interesujących mnie akt, robię kserokopie lub, częściej, zdjęcia a potem na podstawie tego w domu robię sobie bazy danych o danej epoce, a potem zastanawiam się do jakiego tekstu te materiały można wykorzystać.
Red. – Parę tygodni temu na swoim profilu facebookowym opublikowałeś bardzo ciekawy dokument: pismo mieszczan żmigrodzkich do hrabiego Stadnickiego o budowę szkoły w Nowym Żmigrodzie. Pismo pochodzi z 1809 roku…
D.N. – Pismo jest z 1809 roku, czyli rok po dacie, którą na podstawie kroniki szkolnej przyjmuje się jako początek istnienia szkoły w N. Żmigrodzie, ale analizując wszystkie dokumenty brak jest jednoznacznych dowodów wskazujących na rok powstania tej szkoły. Pierwsza data, czyli 1808 rok pojawiła się na podstawie, sporządzonej w latach 80-tych XIX wieku, kroniki autorstwa W. Kusiby. Należy, moim zdaniem, uznać, że autor kroniki korzystał z jakichś dokumentów, do których nie mamy obecnie już dostępu. Pismo, które przedstawiłem, można traktować jako wniosek o budowę szkoły, która mogła już funkcjonować nie mając własnej siedziby.
Red. – Pierwszy Schematismus, który wymienia szkołę w Nowym Żmigrodzie pochodzi z 1822 roku…
D.N. – Nie przywiązywałbym nadmiernej wagi do danych zawartych w tego typu dokumentach, bo zawsze musimy brać pod uwagę błędy, które są tam zawarte. Na przykład w wielu opracowaniach można spotkać informację, że cyrkuł dukielski był jednym z największych pod względem obszarów cyrkułów Galicji. Nie tak dawno znalazłem dokument, dotyczący wielkości wszystkich 18 cyrkułów galicyjskich z których wynika, że na 18 cyrkułów pod względem powierzchni cyrkuł dukielski zajmował miejsce 15, więc był nie jednym z największych, a jednym z najmniejszych cyrkułów. Podobnie kiedyś spotkałem się z informacją, że biskup Jan Konarski dokonał połączenia parafii Stary Żmigród z parafią Nowy Żmigród w 1537 roku. Problem polega na tym, że biskup Konarski zmarł w 1525 roku, czyli 12 lat wcześniej. A faktycznie połączenie tych parafii nastąpiło w 1511 roku. Dlatego też, istotne jest, aby dane zawarte w dokumentach poddać krytyce źródłowej i próbować je w jakiś sposób zweryfikować.
Red. – Problem z poszukiwaniem informacji w Internecie polega na tym, że jedna błędna informacja jest powielana przez wiele innych stron internetowych i trudno później dotrzeć do tej informacji prawdziwej…
D.N. – Dzięki metryce józefińskiej odmłodziłem Hutę Polańską. Zaczęło się od tego, że na prośbę kolegi zacząłem szukać informacji o jego przodkach, bo według legendy Hutę Polańską założyli konfederacji barscy, którzy mieszkali w szałasach. Znalazłem mapę von Miega i zauważyłem, że w miejscu lokalizacji wsi jest zaznaczony las. Trochę mnie to zaintrygowało, więc zamówiłem w archiwum we Lwowie taki dokument jak metryka józefińska wsi Polany i okazało się, że nie ma tam żadnych informacji o istnieniu wsi Huta Polańska. Taka informacja znajduje się dopiero w metryce franciszkańskiej z 1820 roku, gdzie wskazuje się, że w miejscu, gdzie wcześniej był las, w 1809 roku założono wioskę Huta Polańska. Biorąc pod uwagę, że konfederacja barska zakończyła się w 1772 roku, to trudno uznać, że tę wieś założyli konfederaci barscy. Oczywiście, mogło się tak zdarzyć, że rzeczywiście jacyś konfederaci mieszkali w szałasach w tym lesie i później ustne przekazy połączyły te dwa fakty w jedno, ale dokumenty wskazują na coś innego.
Red. – Metryka józefińska, metryka franciszkańska…
D.N. – Przedstawiając w największym skrócie jest to opis granic gmin, protokoły delimitacji, szczegółowy opis gruntów, właścicieli i obszaru gruntu, wydajności gruntu, spisy budynków, akta podatkowe. Po zajęciu ziem polskich przez wojska austriackie w 1772 roku powstał prowizoryczny kataster znany bardziej pod nazwą Fasji. Jego podstawą prawną był patent z 22 grudnia 1772 roku, który przykazywał przeprowadzenie w ciągu sześciu tygodni opisu wszystkich gruntów należących zarówno do dominiów, jak i do poddanych. Załącznikiem do patentu był wzór formularza, który miał za zadanie ulepszać wykonanie opisów. Należało w nim uwzględnić rodzaj zasiewów ozimych i jarych, obszar gruntów pozostawionych odłogiem oraz powierzchnię i przychód w wozach z użytków zielonych, czyli pastwisk. Oprócz tego spis ten obejmował imiona i nazwiska poddanych ze wskazaniem ich kategorii społecznej, ilość posiadanych przez nich wołów, koni, krów, cieląt oraz trzody chlewnej. Kolejne rubryki uwzględniały ewentualne dochody ze stawów (dochód 3 letni), młynów (dochód roczny), warzenia piwa i palenia gorzałki (ilość kotłów na piwo i gorzałkę oraz roczny dochód z karczmy). Ważnym elementem opisów było wyszczególnienie powinności pańszczyźnianych oraz wszelkich danin i opłat pieniężnych z nią związanych. Potem 1785 roku wprowadzono w Galicji kataster zwany metryką józefińską. Głównym dokumentem tego katastru jest tzw. księga pomiarowa zawierająca dane o imiona i nazwiskach użytkowników i właścicieli nieruchomości, areale i kulturze rolnej pól oraz zbiorach zboża i siana z tych pól. Metryka opracowana została w latach 1785-1789 dla całej Galicji. Po kilkudziesięciu latach dane zawarte w metryce józefińskiej przestały być aktualne, głównie ze względu na to, że wymienieni w niej posiadacze gruntowi nie żyli, albo przekazali swoją ziemię następcom. Po śmierci Józefa II i zniesieniu większości jego reform, przez ponad 30 lat nie prowadzono żadnych rejestrów gruntów, dlatego też postanowiono jak najszybciej wprowadzić nowy kataster gruntów. Patent z dnia 23 grudnia 1817 roku wprowadzał więc na terenie całej monarchii nowy kataster gruntowy, zwany później Stałym Katastrem Galicyjskim. Okazało się jednak, że na terenie wielu prowincji, w tym w Galicji, patent ten nie został zrealizowany przez następne 30-35 lat, co wynikało z ogromnych kosztów jego przeprowadzenia, których wyczerpane wojnami państwo nie posiadało. Dlatego też w 1819 roku wprowadzono kataster prowizoryczny zwany metryką franciszkańską, podobny do metryki józefińskiej jednak uaktualniony o dane z lat 1819-1820. Dopiero w połowie XIX wieku udało się opracować profesjonalnych kataster, który został wprowadzony jeszcze w 1817 roku. Zawiera on między innymi szczegółowe mapy każdej miejscowości wykonane w skali 1:2 880 oraz liczne operaty do nich.
Red. – Bardzo skomplikowanie to wszystko brzmi. Jakie znaczenie znajomość dokumentów, które znajdują się w tych metrykach józefińskich czy franciszkańskich może mieć dla kogoś, kto nie jest historykiem?
D.N. - Metryki te stanowią niezwykle ważne źródło do badań genealogicznych, zwłaszcza dla terenów Małopolski i Podkarpacia, gdzie dostęp do ksiąg sprzed 1784/5 roku jest praktycznie znikomy. Dzięki informacjom zawartym w metrykach józefińskich można dowiedzieć się coś temat naszych przodków coś więcej niż tylko ich imię i nazwisko, oczywiście jeśli nasz przodek był posiadaczem choćby kawałka ziemi. Można dowiedzieć się, w której części wsi lub miasta mieszkał, jaki był jego majątek, czy miał ziemię urodzajną, jakie plony z niej zbierał, itp.
Red. – O czym będzie Twoja praca doktorska?
D.N. – O dominium żmigrodzkim w świetle metryki józefińskiej. Dominium było jednostką administracyjną niższą o szczebel od cyrkułów. Przekładając to na miarę współczesną: cyrkuł to odpowiednik województwa, a dominium to odpowiednik powiatu. W swojej pracy zajmuje się analizą stosunków gospodarczych w tym obszarze. Sądzę, że warto dodać, że te dokumenty, oprócz przedstawiania stosunków własnościowych, zawierają też mnóstwo informacji o sposobach uprawiania roli. Praca jest już praktycznie ukończona i najpóźniej w 2021 roku powinna zostać obroniona.
Red. – Dziękuję za rozmowę. I bardzo się cieszę, że już wkrótce w ramach cyklu "Z teki Daniela Nowaka" będziemy mogli publikować Twoje artykuły poświęcone historii naszego regionu.