Krótko i na temat

Szeroko reklamowany w publicznych mediach Polski Ład ma być rządowym panaceum na przezwyciężenie skutków pandemii i jako taki podlega zmasowanej krytyce opozycji. Paradoksem jest, że najostrzej krytykowane są takie propozycje, które rzeczywiście mają służyć obywatelom. Wprawdzie trudno byłoby uznać, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku z 8 do 30 tys. zł i podniesienie progu podatkowego z 85 na 120 tysięcy jest złym rozwiązaniem ale zawsze można wywołać „burzę w szklance wody” i podkreślać, ile na takim rozwiązaniu stracą samorządy i dzięki temu nie będziemy mieć nowych żłobków, dróg, przedszkoli i co tam tylko komu przyjdzie na myśl. Tak, jakby samorządy podejmowały wyłącznie racjonalne decyzje finansowe…

 Generalnie, zgodnie z definicją dochodami gminy są m.in. dochody z podatku PIT, który płacą mieszkańcy zameldowani na terenie danej gminy. Wprawdzie udział gmin w podatku PIT został określony na poziomie 38,2% ale końcowa suma, która trafia do budżetu gminy jest pochodną zamożności i liczby mieszkańców. Zasada jest prosta: im więcej mieszkańców i im więcej oni zarabiają, tym gmina ma większe dochody z tego tytułu. Oczywiście, z punktu widzenia samorządu każde rozwiązanie, które powoduje, że mieszkaniec płaci mniejszy podatek jest rozwiązaniem złym, dlatego samorządy, zwłaszcza te skupione w organizacjach typu Unia Miast Polskich i Związek Miast Polskich, podkreślają, ile samorządy na takich rozwiązaniach stracą. Oczywiście, starannie też przemilczają, ile dzięki podwyższeniu kwoty wolnej od podatku zyskają obywatele. Cóż… Zgodnie ze starym przysłowiem „każda pliszka swój ogonek chwali” i każdy podkreśla to, co jest mu wygodne. Warto jednak poznać, jaka może być skala utraconych dochodów przez samorządy, pamiętając jednak o tym, że te pieniądze pozostaną w naszych kieszeniach. Nie sądzę, że mając wybór: pieniądze dla samorządu albo dla mnie, wiele osób wybierze samorząd… Według kalkulatora przedstawionego przez UMP i ZMP, skala utraconych dochodów prze samorządy, dzięki wprowadzeniu rozwiązań fiskalnych proponowanych w Polskim Ładzie będzie kształtować się następująco:

Według Związku Miast Polskich w ciągu 10 lat samorządy stracą 145 miliardów złotych. Dla porównania, zmiany podatkowe mają przynieść pozytywny efekt dla 18 milionów Polaków. I pozostaje to pytanie: czy lepiej być bogatym mieszkańcem ubogiego samorządu czy ubogim mieszkańcem bogatego samorządu? Zwłaszcza mając w pamięci to, że wpływ obywateli na to jakie inwestycje będą realizowane jest zerowy. Bo jakoś nie przypominam sobie, by np. w sprawie budowy wieży widokowej na „Waliku” w naszej Gminie były przeprowadzane jakiekolwiek konsultacje…

Wprawdzie rząd zapowiada, że w ciągu najbliższych dwóch lat będzie rekompensował spadek dochodów samorządów subwencjami przeznaczonymi na inwestycje, ale problem dotyczy chyba właśnie tego. Zwłaszcza słowa „inwestycje”… Nikt, kto interesuje się funkcjonowaniem samorządów z całą pewnością nie powie, że ich wszystkie wydatki są celowe i przemyślane. Nikt nie powie, że zatrudnianie 25 tys. urzędników przez warszawski ratusz jest uzasadnione, ale każdy doskonale wie, że jest to świetna forma nagradzania wszelkiego rodzaju działaczy partyjnych i członków ich rodzin. Tak samo, jak nikt, kto interesuje się funkcjonowaniem gminy Nowy Żmigród raczej nie powie, że wszystkie wydatki typu linia kolejowa Dębica-Jasło, współfinansowanie Ponadlokalnej Strategii Rozwoju czy składki na Powiatowo-Gminny Związek Komunikacyjny służące faktycznie zapewnieniu miejsca pracy dla jednego z radnych powiatowych oraz dodatków do pensji dla paru wójtów mają najmniejszy sens. Może, gdy samorządy będą mieć mniej pieniędzy to wówczas będą bardziej uważnie je wydawać?

 {jcomments on}