Kiedyś derby gminy Nowy Żmigród oznaczały pojedynek piłkarski między Wisłoką Nowy Żmigród i Tempem Nienaszów. I niezależnie do klasy rozgrywkowej w której grały obie drużyny, jednego można było być pewnym: zaangażowania w grę, podobnych umiejętności piłkarskich i emocji. Bo derby zawsze oznaczają dodatkowe emocje.
Teraz derby gminy Nowy Żmigród oznaczają mecz, po raz kolejny, reaktywowanej Wisłoki Nowy Żmigród z Nowym Dworem Makowiska w klasie B. Najniższej klasie rozgrywkowej prowadzonej przez OZPN Krosno. Z jednej strony drużyna, która teoretycznie chce awansować, i ma na to jeszcze matematyczne szanse, do A-klasy a z drugiej drużyna, która wiosną (z różnych przyczyn) wygląda tak, jakby jej zawodnicy ciągle gdzieś w głowach mieli refren piosenki: czy my jesteśmy tu za karę? Jedni wyglądają tak, jakby z 10 „maluchów” ktoś próbował zbudować Mercedesa i był zdziwiony, że w dalszym ciągu wychodzi „maluch” a drudzy nie wyglądają wcale. Taka przypadkowa grupka ludzi o mizernych albo jeszcze mniejszych umiejętnościach piłkarskich zaangażowanych w grę niczym aktorki filmów porno w dialogi. Czy należy się zatem dziwić, że ci pierwsi, czyli Wisłoka pokonała Nowy Dwór 5:0? Oczywiście, do tej wysokiej wygranej przyczynił się także sędzia spotkania dyktując dwa tzw. kapeluszowate rzuty karne, które zapewne widział tylko on i najbardziej fanatyczni kibice Wisłoki. Ale o tym, jak bardzo spsiały derby naszej Gminy najlepiej świadczy fakt, iż zawodnicy Nowego Dworu jakoś szczególnie nie protestowali. Ot, takie podejście w rodzaju: skoro już w rundzie wiosennej straciliśmy 36 bramki, strzelając jedną to następna więcej nic w sumie nie znaczy. I po tym meczu wiosenny bilans Nowego Dworu wynosi: 7 meczy, 0 punktów, 1 bramka strzelona, 41 straconych. Oczywiście, należy podchodzić do drużyny z Makowisk z optymizmem: po pierwsze, gorzej już się grać nie da; po drugie: Nowy Dwór ma obecnie naprawdę, jak na B-klasę, dobrego trenera w osobie Jerzego Dębca, którego praca, jeżeli kandydaci na zawodników będą tego chcieli, zacznie przynosić efekty; po trzecie, i to jest największa wartość dodana klubu z Makowisk, mają tam jednego z najlepszych działaczy w osobie Roberta Barana. A Wisłoka? A Wisłoka, jeżeli nie awansuje i zgodnie ze żmigrodzką tradycją nie zakończy działalności, to może za rok czy dwa rzeczywiście – po sporych wzmocnieniach – stanowić kandydata do awansu. A, jeżeli nawet nie stanowić kandydata, to przynajmniej być solidną drużyną z kategorii tych, które z każdym mogą wygrać a nie z każdym mogą przegrać. Jako, że zapowiedziana jest reaktywacja Gaudium Łężyny, to fajnie byłoby, aby derby w przyszłym sezonie były znacznie lepsze piłkarsko i mniej jednostronne.