Generalnie to trudno spotkać osobę, która nigdy nie brała żadnego kredytu. Pożyczamy pieniądze na zakup mieszkania, samochodu czy choćby nawet po to, by wyprawić huczne wesele. Po prostu: potrzebujemy pieniądze, więc je pożyczamy a potem, ze zgrzytaniem zębów, oddajemy raty i odsetki. Podobnie funkcjonują samorządy. Jedyna różnica między Iksińskim a gminą polega na tym, że Iksiński zaciska pasa i oddaje z wypłaty czy emerytury a gmina na spłatę poprzednio zaciągniętych kredytów bierze następny, a potem następny na spłatę poprzedniego. Nazywa się to „rolowaniem długu”. Kredyty, które gmina ma na koniec 2022 roku zostaną spłacone w 2032...
Bank stając przed wyborem między klientem indywidualnym a samorządem zawsze wybierze samorząd. I da mu kredyt na znacznie lepszych warunkach niż przeciętnemu obywatelowi, gdyż samorząd jest znacznie bardziej wiarygodny. Samorząd nie musi przecież udzielać żadnych zabezpieczeń, bo najlepszym zabezpieczeniem jest fakt, że osiąga on regularne dochody z podatków. Co więcej w przypadku, gdyby z jakichś powodów samorząd odmówił spłacania swoich długów, bank w prosty sposób (wysyłając komornika) może zająć środki na rachunku, który jest regularnie zasilany z budżetu centralnego udziałami w podatkach PIT i CIT. Z tego punktu widzenia samorząd jest klientem, który nic nie może kombinować, a jego sytuacja finansowa jest transparentna i w dużym stopniu przewidywalna. Dlatego też banki chętnie pożyczają pieniądze takim klientom i to zdecydowanie taniej niż przedsiębiorstwom czy osobom fizycznym.
Jedynym „bezpiecznikiem” chroniącym gminę przez nadmiernym zadłużeniem ze stron jej władz są przepisy prawa w postaci wskaźnika IWZ (indywidualny wskaźnik zadłużenia), który stanowi, że w danym roku budżetowym wartość spłaty zobowiązań wraz z kosztami ich obsługi do dochodów ogółem budżetu jednostki samorządu terytorialnego nie może przekroczyć średniej arytmetycznej z obliczonych dla ostatnich trzech lat relacji jej dochodów bieżących. I z tego powodu w 2019 roku Regionalna Izba Obrachunkowa negatywnie zaopiniowało projekt budżetu gminy Nowy Żmigród, gdyż widocznie komuś pomyliło się parę cyferek. Potem liczby zostały poprawione i zamiast prowizorium budżetowego mieliśmy prawdziwy budżet, który został zmieniony tylko 10 razy...
Jako, że słyszeliśmy parokrotnie jakoby nasza gmina była bardzo zadłużona, postanowiliśmy przedstawić poziom zadłużenia na koniec poszczególnych lat:
rok | 2018 | 2019 | 2020 | 2021 | 2022 |
kwota w zł | 12 112 760,79 | 11 920 510,55 | 11 116 178,03 | 10 308 334,80 | 10 308 334,80 |
Kredyt, jak powszechnie wiadomo, jest rozwiązaniem neutralnym ale rozwiązaniem neutralnym nie jest już koszt jego obsługi w postaci konieczności płacenia odsetek. I w ostatnich latach ten koszt przedstawiał się następująco:
- 2018 – 284 431,96 zł
- 2019 – 331 310,62 zł
- 2020 – 217 096,53 zł
- 2021 – 144 460,62 zł
- 2022 – 586 320,70 zł
Jakby zatem nie liczyć, to w ciągu ostatnich 5 lat gmina Nowy Żmigród wydała na obsługę kredytów 1 848 052,39 zł! Oczywiście, trudno pewnie byłoby w Polsce znaleźć gminę, która nie korzysta z kredytów ale z drugiej strony władze naszej Gminy mogłyby się też przyglądnąć swoim wydatkom i zacząć je racjonalizować. Bo np. utrzymywanie kilkunastu – w większości istniejących tylko na papierze – jednostek OSP czy wydawanie kilkuset tysięcy na oświetlenie uliczne zamiast podjęcia działań na rzecz ich wymiany na lampy solarne to takie pierwsze z brzegu przykłady. Bo o finansowaniu „genialnych” pomysłów Starostwa Powiatowego nie chce mi się pisać…
Oczywiście, można sobie robić hurraoptymistyczne założenia, że w 2023 roku koszt obsługi długu publicznego będzie wynosił 400 tys. zł, bo inflacja spadnie a banki postanowią pobawić się w działalność charytatywną ale racjonalizm raczej podpowiada coś innego.