Gmina Nowy Żmigród, wbrew temu, co się dość powszechnie uważa, posiada naprawdę sporo ciekawych miejsc nierozerwalnie związanych z przeszłością. Korzystając z uprzejmości pana Dariusza Zająca, twórcy portalu beskid-niski-pogorze.pl, przedstawimy opis najciekawszych miejsc. Zachęcamy zarówno do lektury, jak i do spacerów.
WZGÓRZE TRZECH KRZYŻY nad Mytarzą czyli śladami św. Metodego i św. Wojciecha
W tym artykule proponuję krótką i łatwą wycieczkę w okolice miejscowości Mytarz położonej koło Nowego Żmigrodu, na pograniczu Pogórza Jasielskiego i Beskidu Niskiego. Spyta ktoś, po co tam jechać, skoro na mapie nie widać tam żadnych zabytków, ani nic, co mogłoby zainteresować przeciętnego turystę. Faktycznie, zabytków tam jak na przysłowiowe lekarstwo, a sama miejscowość odwiedzana jest tylko przy okazji marszu fragmentem zielonego szlaku PTTK z Nowego Żmigrodu przez Bucznik do Mrukowej (lub odwrotnie), ewentualnie szlakiem rowerowym zielonym lub pomarańczowym. Mimo braku zabytków, jest tam jednak coś innego. Tym czymś jest legenda, a może prawdziwa historia wiążąca się z samą miejscowością i położonymi na zachód od niej niewielkimi wzgórzami Beskidu Niskiego.
Historia ta jest zapewne mało znana, tym bardziej warto o niej napisać, by pokazać, że wielkie wydarzenia historyczne, doniosłe dla całego naszego kraju, w nierozerwalny sposób łączą się często z wydarzeniami w wydaniu lokalnym, bo ukazują, że nawet najodleglejsze i najmniejsze miejscowości leżące na peryferiach, mogą poszczycić się bogatą historią. Nie przedłużając, czas wyruszyć ku przygodzie.... Nie dysponując własnym samochodem, możemy dostać się w te okolice autobusem PKS lub busem prywatnej firmy transportowej przejeżdżającym przez Nowy Żmigród, gdzie wysiadamy. Nowy Żmigród posiada zabytki, które na pewno turystę krajoznawcę zainteresują, ale proponuję najpierw udać się do celu głównego naszej wycieczki, a zwiedzanie dawnego miasteczka możemy zostawić sobie na później.
Wysiadając na przystanku w Nowym Żmigrodzie, który znajduje się w rynku, podążamy kierując się na południe, przechodząc koło kapliczki św. Floriana na tzw. małym Rynku. Tuż przy posesji szkoły dochodzimy do zielonego szlaku, który przebiega przez tę miejscowość. Tam też znajduje się drewniana budowla MPN-u na której wisi mapa tego parku, na odwrocie tablica z siecią szlaków PTTK w tym rejonie, a tuż obok słupek z drogowskazami szlaku zielonego. Wybieramy więc kierunek wskazujący na Bucznik i schodzimy schodami w kierunku stadionu sportowego, a tuż przy nim ławy rozwieszonej nad rzeką Wisłoką. Przekraczając ją, jesteśmy już w Mytarzy. Będąc tu, mamy dwa warianty. Idziemy cały czas zielonym szlakiem aż dojdziemy do głównej drogi prowadzącej przez Mytarz, albo możemy skrócić nasz marsz, przechodząc wcześniej którąś z dróżek pomiędzy domami. Tak czy owak udajemy się w kierunku widocznego wzgórza z trzema krzyżami zwanej też Krzyżową Górą. Na sam szczyt nie prowadzi tam jakaś wyraźna droga, ale dojść można tam nawet po miedzach rozgraniczających pola uprawne. Mieszkańcy Mytarzy swego czasu starali się, by na wzgórze było wyraźne i dogodne dojście a także, by doczekało się odpowiedniego wyeksponowania ze względu na historię, która opisana jest poniżej, ale na razie nie przyniosło to porządanego skutku.
Gdy już wyjdziemy na wspomniane wzgórze, zastanawiamy się zapewne, kto, po co i kiedy postawił tam te krzyże. Pojedynczych krzyży na szczytach naszych gór jest dużo, ale aż trzy? Dzięki wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie miejscowi opowiadają, że krzyże te upamiętniają zawarcie pokoju przez trzech walczących ze sobą władców po zakończonej wojnie, czy bitwie. Tradycja mówi też, że jeden z krzyży był zawsze ustawiony pochyło. I faktycznie, jak się dokładnie przyjrzymy, środkowy krzyż nie stoi prosto w pionie, ale pochylony jest ku północy. Mieszkańcy Mytarza od zawsze dbali o te krzyże, wierząc, że jeśli któryś z nich się wywróci, to na wioskę spadną plagi i nieszczęścia. Niemniej jednak chyba za bardzo przejęli się tą rolą, a może to ze zwykłej wygody i zamiast tradycyjnych drewnianych krzyży, ustawili krzyże z rur stalowych, do niedawna koloru srebrnego, teraz od 2013 roku koloru czarnego. Na środkowym krzyżu znajdują się oprócz ukrzyżowanego Chrystusa, także tabliczka z datami 966 i 1978 oraz nazwą miejscowości. Pierwsza data nawiązuje niewątpliwie do chrztu Polski, natomiast drugą należy zapewne wiązać z wyborem naszego rodaka Karola Wojtyły na papieża.
Znany badacz naszego regionu F. Kotula w swoim reportażu historycznym, jak sam nazwał swoją książkę "Po rzeszowskim podgórzu błądząc", analizując wspomnianą wyżej tradycję, po wnikliwych badaniach źródeł pisanych, miejscowych podań i legend, swej dociekliwości, jak i dokładnej znajomości terenu, wysunął dość ciekawą hipotezę. Mianowicie, że owi trzej władcy, o których mowa wyżej, to bohaterowie średniowiecznej historii z IX wieku, kiedy to na teren Polski, właśnie tu, na terenie obecnego powiatu jasielskiego, mieliśmy przedsmak początków chrześcijaństwa – chrześcijaństwa w obrządku słowiańskim. Stało się to za sprawą księcia wielkomorawskiego Świętopełka I i jego „duchowego przywódcy” – czy jak nazwał go Kotula: "zastępcy dowódcy do spraw ideologicznych" – Metodego (późniejszego świętego, zarówno obrządku rzymskokatolickiego jak i prawosławnego; przez papieża Jana Pawła II ogłoszonego współpatronem Europy). Trzecim bohaterem jest pogański wówczas książę Wiślan, który wobec urągania chrześcijanom z południa został zbrojnie najechany. Po dłuższym wywodzie autor stwierdza, że wojska Świętopełka weszły do państwa Wiślan przez przełęcz nad Ożenną, obecnie zwaną Beskid. W wyniku przegranej wojny książe Wiślan został zmuszony do przyjęcia chrześcijaństwa. A do ostatecznej bitwy, a później ugody doszło właśnie tu, gdzie stoją trzy krzyże. Dwa mniejsze symbolizują Świętopełka i księcia Wiślan, natomiast ten wyższy i pochylony – Metodego, także jakby „władcę”, który ponoć miał być kulawy, co może symbolizować ów krzyż.
Jak już zagłębimy się w tą wielką i bardzo dawną historię, która przetoczyła się przez tą małą miejscowość, to możemy sobie odpocząć i rozglądnąć się po okolicy. A widok, mimo niewielkiej wysokości „Krzyżowej” góry" (387 m n.p.m.), jest dość ciekawy. Na północy horyzont zamyka nam Pogórze Karpackie z wybijają się sylwetką Liwocza (choć obecnie trzeba zejść ku północy, poniżej rosnących tam modrzewi, by to zobaczyć), przed nim Pogórze Jasielskie. Na najbliższym planie, tuż za drogą Gorlice – Żmigród, niewielkie wzniesienia wspomnianego pogórza, gdzie swego czasu prawdopodobnie znajdował się obóz konfederatów barskich, o którym wspomina ks. Sarna. Co ciekawe, na mapie austriackiej (XVIII w. - patrz poniżej) w tym miejscu zaznaczone jest coś w rodzaju szańca, obozu warownego itp. Na nowszym, drugim wydaniu wspomnianej mapy (XIX w.) ten obóz podpisany jest jako: "Schwedische Schanze", co oznaczałoby "Szwedzki Szaniec". Być może i tak było, że kiedyś tu Szwedzi stacjonowali, a w późniejszym okresie ten sam obóz wykorzystali konfederaci barscy. Na płn.-wsch. widoczny jest Żmigród z górującą wieżą dzwonnicy kościelnej, bardziej na prawo wyłania się Cergowa, a dalej pasmo Łysej Góry kończące się na dolinie Wisłoki. Na południu widzimy charakterystyczną sylwetkę góry Kamień, najbliżej nas, na płd.-zach. góra Bucznik, a na prawo od niej aż po horyzont dalsza część pasma Magury Wątkowskiej.
Mowa o Mytarzy, więc może kilka słów na jej temat. To mała, ale bardzo stara wieś, która dawniej ze względu na to, że Wisłoka płynęła bliżej obecnych wzgórz, położona była znacznie wyżej niż obecnie. Przez nią też przechodził trakt z Węgier przez przełęcz nad Ożenną do Osieka i Jasła. W XIX wieku były plany budowy przez wieś linii kolejowej z Jasła do Bardejowa, austriacy zaczęli nawet tyczyć przyszłą jej trasę w terenie. Niestety nie doszło do realizacji tego przedsięwzięcia, ale pamiątką po tym są zachowane m.in. w Mytarzy słupki mające wyznaczać ową trasę jak i zaznaczony na ówczesnych mapach jej proponowany przebieg. Oprócz Mytarzy udało mi się spotkać jeszcze 3 inne takie słupki, w pobliskiej Mytarce, na pograniczu N. Żmigrodu i Kątów oraz w Kątach, w kierunku Myscowej. Nazwa wsi pochodzi prawdopodobnie od myta, czyli miejsca poboru opłat, obecnie nazwalibyśmy je cłem, co związane jest z prowadzącym tu wspomnianym traktem handlowym. Ale są też inne interpretacje tej nazwy. Ks. W. Sarna w Opisie powiatu jasielskiego, powołując się na szematyzm diecezjalny napisał:był w Mytarzu kościół pod wezwaniem św. Wojciecha. Według podania miejscowego, miał się w tem miejscu witać Wojciech z królem Bolesławem, stąd nazwa Witarz, przemianowany potem na Mitarz. Idźmy więc poszukać tego miejsca.
Kto dobrze się przypatrzy – stojąc pod trzema krzyżami – w kierunku płn.-wsch., czyli w kierunku Mytarki, jeszcze przed drogą Żmigród – Gorlice, na niewielkim wzgórzu zobaczy kępę krzaków i niewielkich drzewek. Udajmy się w tamtym kierunku. A jak już tam dojdziemy, to naszym oczom ukaże się m.in. stojący tam krzyż, niegdyś też był drewniany, obecnie jest betonowy. Obecnie oprócz krzyża po jego obu bokach umieszczono postacie bł. Władysława Findysza, którego kult mieści się w żmigrodzkim kościele oraz wizerunek św. Wojciecha, od którego nazwę wzięło to wzgórze. To właśnie tu miał niegdyś stać ów kościół, o którym wspomina ks. Sarna, a który zaznaczony jest jeszcze na austriackiej mapie z XVIII w. (patrz mapka obok). Wspomniałem wcześniej za F. Kotulą, że już pod koniec IX wieku mieliśmy kontakt z chrześcijaństwem, tym w wydaniu metodiańskim, które dopiero 100 lat później ugruntowało się w wydaniu zachodnim, czyli rzymskokatolickim, m.in. poprzez chrzest Polski przyjęty w 966 r. Niemniej jednak co z tym wszystkim, a szczególnie z naszym regionem ma wspólnego biskup Wojciech Sławnikowic (późniejszy święty, patron Polski)? A ma wspólnego tyle, że jak podaje w tej samej książce F. Kotula, droga biskupa Wojciecha z Panonii do Polski przebiegała dokładnie tak, jak 100 lat wcześniej wkraczały tu wojska Świętopełka wraz z Metodym, jako krzewicielem nowej religii. Czyli przez przełęcz nad Ożenną, Mytarz, Osiek do Jasła (gdzie też zachowała się w tradycji pamięć o nim), a stąd do Krakowa. F. Kotula utrzymuje, że właśnie w Mytarzy doszło do powitalnego spotkania dostojnego gościa przez pierwszego koronowanego króla Polski – Bolesława Chrobrego, by później u jego boku iść ugruntowywać chrześcijaństwo w kraju. Jak było w rzeczywistości trudno powiedzieć i pewnie nigdy się o tym nie dowiemy. Niemniej jednak nikt nie ma wystarczających dowodów na to, że tak nie było, więc jeśli ich nie ma, to póki co możemy za F. Kotulą wierzyć temu co mówią ludowe podania, przekazywana z pokolenia na pokolenie tradycja skonfrontowana z dotychczasową wiedzą historyczna na dany temat.
A teraz po tej turystyczno-historycznej przechadzce możemy wrócić do N. Żmigrodu, by co nieco pozwiedzać. A zwiedzić tu można kilka ciekawych obiektów i miejsc. Byłoby tych obiektów znacznie więcej gdyby nie II wojna światowa (ponad 90 % zabudowy legło w gruzach). Obecnie najcenniejszym zabytkiem jest tu kościół parafialny p.w. śś. Piotra i Pawła. To budowla najprawdopodobniej XVI-wieczna, kilkakrotnie przebudowywana. Tuż obok dzwonnicy kościelnej pozostał jeden z licznych tu niegdyś renesansowych budynków. Kilka ciekawych obiektów znajduje się na miejscowym cmentarzu parafialnym: kaplica cmentarna z przełomu XVIII-XIX w., wokół niej ciekawe nagrobki z tego samego okresu, cmentarz wojenny nr 8 proj. Duszana Jurkowicza oraz prawdopodobnie zbiorowa mogiła wspomnianych już konfederatów barskich z charakterystycznym pomnikiem. W głębi zbiorowa mogiła pomordowanych podczas II wojny światowej. Ale zanim tam dojdziemy, po drodze w okolicach skrętu do Gorlic, mijamy podworski park. Niestety dawny dwór ostatnich właścicieli – Potulickich, został rozebrany. Około 400 metrów od skrętu na cmentarz parafialny, idąc w kierunku Jasła, po prawej stronie drogi w zaroślach można odnaleźć kolejny cmentarz – kirkut, będący świadectwem, że Nowy Żmigród był zamieszkany także przez społeczność żydowską.
Po tej legendarno-historyczno-krajoznawczej wyprawie pozostaje nam pomyśleć o powrocie do domu. A wracając do centrum N. Żmigrodu, trzeba wiedzieć, że kryje on jeszcze wiele ciekawych historii i legend, czy to o zamku, który niegdyś miał stać tuż nieopodal kościoła, czy klasztorze Dominikanów, zniesionym przez zaborcę austriackiego w 1788 roku, czy w końcu o samej nazwie tego dawnego miasteczka, z którym nierozerwalnie wiąże się jego herb z wizerunkiem smoka, który możemy zobaczyć na obelisku na płycie rynku.
tekst i fot. Dariusz Zając
Tekst opublikowany na stronie internetowej: beskid-niski-pogorze.pl