There was a problem loading image 'images/800px_Wiatr_halny.jpg'
There was a problem loading image 'images/800px_Wiatr_halny.jpg'
Znamy to wszyscy: pogarszające się samopoczucie, rozdrażnienie, nieprzejezdne drogi. Porywisty, ciepły wiatr wiejący z południa to nie tylko zwiastun zmieniającej się pogody, ale to także sprawca apokaliptycznych niemal czasem sytuacji: potrafi łamać lasy, zrywać dachy z domów, niszczyć przewody elektryczne. Chorzy na serce będą się skarżyć na zaburzenia rytmu, osoby skłonne do depresji odczują nasilenie jej objawów.
Południowa Polska – od Podhala po Górny Śląsk – wie doskonale, czym jest wiatr halny. Najczęściej pojawia się jesienią i wiosną, wiejąc z górskich szczytów Karpat i Sudetów, czyli z hal, ku dolinom. Powstaje wskutek różnicy ciśnień po obu stronach łańcucha gór, wtedy, kiedy po słowackiej stronie jest wyż, a u nas niż. Halny jest typowym przykładem tak zwanego wiatru fenowego, zjawiska znanego w wielu krajach właściwie na całym świecie, wszędzie tam, gdzie są odpowiednio wysokie góry. Ponieważ Beskid Niski jest największym obniżeniem równoleżnikowej bariery górskiej Karpat, występują tu często, jak w żadnej części naszych gór, ciepłe i suche wiatry południowe, tzw. dukielski lub rymanowskie. Najczęstsze są późną jesienią, zimą i wczesną wiosną. Ich siła nierzadko dochodzi do 20 m/s (ok. 70 km/h), a z reguły przekracza 10 m/s. Wiatry te powodują dużą zmienność pogody.
Do tego żeby halny, czy inny wiatr tego typu powstał, musi zostać spełniony podstawowy warunek, bez którego nie będzie żadnego wiatru: różnica ciśnień. W przypadku halnego jest to różnica pomiędzy wysokim ciśnieniem na południowym wschodzie, a niżem na północnym zachodzie. Wówczas ciepłe i wilgotne powietrze przesuwa się z południa na północ, po drodze natrafiając na przeszkodę – ścianę Tatr. Halny tworzy się dzięki tak zwanemu falowemu ruchowi powietrza, powstającemu pod wpływem rzeźby terenu, dlatego halnego nie byłoby bez gór. Różnica ciśnień to matka halnego. Góry są jego ojcem. To one zmuszają przemieszczające się powietrze do wznoszenia się ponad ich grzbiety, z których następnie opada w kierunku dolin. Halny (a w naszym przypadku wiatr dukielski) wieje, kiedy wiatry wieją z południa, najczęściej w październiku i listopadzie, rzadziej w lutym czy marcu. Czesi mają swój odpowiednik halnego przy wiatrach północnych. Wspinając się po południowych zboczach naszych gór, powietrze stopniowo się ochładza. W wyniku oziębiania zawarta w nim para wodna nasyca się, a potem skrapla. Kiedy więc powietrze dotrze na szczyt, jest zimne i suche. Spadając w doliny ogrzewa się, średnio o 1 stopień Celsjusza na 100 metrów. Na zboczach wiatr nabiera prędkości niczym szusujący narciarz, spada w dolne partie Tatr i pędzi na Zakopane, nie oszczędzając domów, drzew i ludzi. Halny ma momenty ciszy i nagłych porywów. Jest kapryśny i denerwujący.
Żaden kraj, mający odpowiednio wysoki górski łańcuch, nie jest wolny od „uroków” tego jadowitego wiatru. Zmienia się tylko jego nazwa. My mamy wiatr halny, Niemcy, Szwajcarzy, Austriacy – swój alpejski „föhn”. Włosi nazwą go „favonio”, Hiszpanie „terral”, Grecy z okolic Aten – „lyvas”, w Chile wieje „puelche”, w Nowej Zelandii „Nor’wester”, w Argentynie „zonda”. Dość ciekawie opisywanym w literaturze jest „chinook” z Gór Skalistych. Dorobił się on nawet własnej legendy, która mówi, że nazwa ta oznacza „zjadacza śniegu”. Nie powinno nas to dziwić, kiedy wiemy już, „jak działa” wiatr fenowy, podnoszący w ciągu kilku chwil temperaturę powietrza tak, że śnieg topnieje w oczach. Ta cecha złośliwego „chinooka” stała się poważnym kłopotem dla organizatorów zimowych igrzysk olimpijskich w Calgary. Chinook jest w USA i w Kanadzie przedmiotem naukowych badań medycznych. Znajduje w nich potwierdzenie teza o niekorzystnym wpływie takich wiatrów na samopoczucie: udowodniono między innymi wzmożone skargi na migrenowe bóle głowy, zwane tam „chinookową migreną”, a także na bezsenność i drażliwość. Dodatkowo ciepłe masy powietrza, wiejące nad większymi ośrodkami miejskimi, wtłaczają w i tak zanieczyszczoną atmosferę jeszcze więcej pyłów, „przytrzymując” jak gdyby chłodniejsze, brudne powietrze w centrach miast i nie pozwalając mu wydostać się wyżej.
Zimą halny powoduje gwałtowne topnienie śniegu, który dosłownie znika w oczach. Wiosną wysusza glebę. Może zapobiec powodzi, powodując szybkie parowanie śniegu, lub przeciwnie – wywołać powódź prowokując roztopy. Kiedy sięga daleko w głąb lądu, przynosi susze. Największe ocieplenia po wiatrach tego typu zanotowano w USA, gdzie w ciągu kilku minut temperatura wzrosła o 20 stopni Celsjusza. W górach wiatr halny prowokuje lawiny i łamie drzewa. Może trwać od kilku godzin do kilku dni, ale często się powtarza. Statystyki dotyczące wpływów halnego na ludzi i zwierzęta, obejmują poza zwiększoną liczbą samobójstw i ataków nerwowych, pogryzienia przez psy, wezwania policji w sprawie domowych awantur, poniesienia przez konie, poronienia i nagłe zgony. Halny ma wpływ na układ nerwowy, układy krążenia i oddechowy. Pod jego wpływem krew zmienia krzepliwość, bolą zęby, „rwą” kości. Objawy złego samopoczucia wiązane z wiatrem halnym noszą nazwę „choroby fenowej”. Ciekawostką jest jednak fakt, że np. szwajcarskie sądy biorą niekiedy pod uwagę te atmosferyczne zaburzenia jako okoliczności łagodzące przy ferowaniu wyroków. Bo kiedy wieje, wszystko może się zdarzyć…