There was a problem loading image 'images/kalendarz_2018_niedziele_z_zakazem_handlu.jpg'
There was a problem loading image 'images/kalendarz_2018_niedziele_z_zakazem_handlu.jpg'
Tak w latach 60-tych śpiewali Niebiesko-Czarni. Niestety, dla blisko 1,5 miliona pracowników handlu i ich rodzin ta piosenka przez wiele lat była nieaktualna. Za poprzedniego ustroju niedziela była dniem wolnym, później „Solidarność” wywalczyła wolne soboty.
A gdy przyszedł kapitalizm nagle okazało się, że niektórzy Polacy nie tylko nie mają wolnych sobót, ale i niedziel, i to wszystko w imię wolności i postępu. Na szczęście Polska powoli zaczyna się cywilizować, a przejawem tego jest podpisana 30 stycznia 2018 roku przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawę o ograniczeniu handlu w niedzielę. Ustawa określa zasady dotyczące ograniczenia handlu oraz wykonywania czynności związanych z handlem w placówkach handlowych w niedziele i święta oraz w dniu 24 grudnia i w sobotę bezpośrednio poprzedzającą pierwszy dzień Wielkiej Nocy.
W 1906 roku handlu w niedziele zakazano we Francji i Rosji. Odrodzenie się państwa polskiego w 1918 roku niemalże natychmiast wywołało postulat wprowadzenia wolnych niedziel w handlu, zgodnie z katolickim przykazaniem święcenia dnia świętego. 18 grudnia 1919 roku Sejm Ustawodawczy wprowadził 8-godziny dzień pracy od poniedziałku do piątku oraz 6-godzinny dzień pracy w soboty. Kwestie handlu w niedziele uregulowała jednak dopiero ustawa z 1922 roku, która zakazywała wszelkiej sprzedaży detalicznej w niedziele z wyjątkiem mleczarni i kwiaciarni (czynnych tylko od godz. 7 do 10 rano) oraz kiosków i sklepów z prasą codzienną; dopuszczała za to niedzielną i świąteczną działalność jadłodajni i innych lokali gastronomicznych i to od wczesnego rana do późnego wieczora. Obowiązujące przepisy prawne zezwalały także na otwieranie w niedziele i święta mniejszych sklepów w przypadku, gdy za ladą stawał osobiście właściciel lub jego najbliższa rodzina. Czas otwarcia takich punktów nie mógł jednak kolidować z porą mszy św. w pobliskim kościele. W 1932 roku zakazy nieco złagodzono. Rozporządzeniem prezydenta Mościckiego zezwolono np. w niedziele na uliczną sprzedaż gazet i wyrobów tytoniowych, a także na otwarcie na trzy godziny niektórych sklepów spożywczych oraz tzw. jatek z mięsem i wędlinami. Wspomniana ustawa w szczególny sposób była dotkliwa dla sklepów, których właścicielami byli żydzi (w 1921 roku było to aż 77% wszystkich punktów sprzedaży w II Rzeczypospolitej). Swoje święto (szabas) żydzi mieli w sobotę i wtedy własne sklepy mieli zamknięte, jednak nie wolno im było prowadzić handlu także w niedziele, a zatem znajdowali się w gorszym położeniu niż handlowcy innych wyznań. Próby łamania tego zakazu kończyły się przeważnie bardzo źle, zwłaszcza w latach 30-tych, kiedy nastroje antyżydowskie mocno wzrosły w polskim społeczeństwie. Dochodziło wówczas do wybijania szyb, zamazywania ich smołą, a nawet podpaleń. Po II wojnie ideę wolnych niedziel w handlu utrzymano, choć nikt już ich nie uzasadniał „dniem świętym”. Nie zmieniło się to nawet w czasach stalinowskich, po „bitwie o handel”, kiedy państwo przejęło większość sklepów z rąk prywatnych. Być może dlatego, że podaż towarów była w pierwszych latach Polski Ludowej tak mała, iż nie byłoby co w niedziele sprzedawać. Ponadto dzień ten przeznaczano we wczesnych latach 50-tych ub. wieku na szkolenia ideologiczne, masówki i czyny społeczne, starając się dać ludziom atrakcyjne zajęcia, zwłaszcza przed południem, by nie chodzili do kościołów.
Po przemianach ustrojowych Polacy tak zachłysnęli się wolnym rynkiem, że nawet nie zauważyli, gdy zmieniły się ich priorytety i przyzwyczajenia. Wielu z nas zaczęło uznawać, że zakupy w niedzielę to zdobycz cywilizacyjna i znak, że dołączyliśmy do państw rozwiniętych. Po latach stania w kolejkach i pustych sklepów wreszcie mogliśmy kupować, a jedynym ograniczeniem była zasobność portfela. Nie zauważyliśmy, że w pewnym momencie się w tym wszystkim zagubiliśmy. Dla wielkich zagranicznych sieci handlowych Polska po upadku komunizmu stała się prawdziwym eldorado. Korzystne dla zagranicznych inwestorów ulgi i zwolnienia podatkowe, tani oraz pozbawieni praw pracownicy, handel we wszystkie dni tygodnia wprowadzony dzięki podpisanej w 1995 roku przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego nowelizacji kodeksu pracy uchwalonej przez koalicję SLD-PSL… Polacy wszystko, co napływało z zagranicy, przyjmowali z wdzięcznością i z poczuciem, że tak właśnie buduje się kapitalizm. Dopiero po czasie przyszła refleksja. Tym bardziej że okazało się, iż w wielu zachodnich, wysoko rozwiniętych krajach handel w niedzielę jest zakazany lub ograniczony. Handlowa niedziela nie jest zatem wyznacznikiem rozwoju cywilizacyjnego. Warto zwrócić uwagę, że w Austrii, Niemczech, Norwegii, Szwajcarii, Francji, Wielkiej Brytanii, Grecji, Belgii czy Danii istnieje całkowity zakaz handlu w niedziele lub jest on ograniczony w zależności od regionu, pory roku, czy wielkości sklepu. Wolna od pracy niedziela to zdaniem niektórych najstarsze przykazanie socjalne świata. W Niemczech niedziela objęta jest ochroną konstytucyjną. Artykuł 140 niemieckiej ustawy zasadniczej stanowi, że niedziela jest dniem „odpoczynku i duchowego wytchnienia” a próby poluzowania ograniczeń handlu w niedzielę spotkały się ze zdecydowaną reakcją niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. W jednym z wyroków sędziowie orzekli, że dni świąteczne (także niedziela) służą ogólnemu odpoczynkowi po pracy, odprężeniu i pogłębianiu wzajemnych więzi rodzinnych i dlatego musi pozostać wolna, aby zasada niedzielnego spokoju pozostała nienaruszalna. Istnienie jednego wspólnego „świątecznego” dnia (różniącego się od dni powszednich) dla społeczności to nie tylko sprawa religijna, to kwestia poczucia wspólnoty i tożsamości. Prawo do odpoczynku z rodziną jest wartością humanistyczną, niezależną od wyznawanego światopoglądu. Niedziela jest już jedną z ostatnich instytucji tworzących zbiorową tożsamość wspólnot: począwszy od rodziny poprzez wspólnoty parafialne, lokalne, regionalne i narodowe po wspólnotę europejską. Oczywiście, są zawody wymagające pracy w niedzielę, ale to nie powód, aby rozszerzać je na coraz to nowe dziedziny życia. W końcu może się okazać, że jeżeli mogą być w niedziele otwarte sklepy, to dlaczego nie urzędy, banki czy szkoły? Otwarty w niedzielę Urząd Gminy to interesująca perspektywa i z pewnością znaleźliby się ludzie, którzy akurat ten dzień wybraliby na załatwienie spraw urzędowych… Negatywnych skutków pracy w niedzielę doświadczają nie tylko pracownicy sklepów, wśród których dominują kobiety, ale także ich rodziny. Odebrany dzień w tygodniu, gdy dziecko w godzinach od 8 do 15 jest w szkole, a mąż w pracy to nie to samo, co cała wolna niedziela. A co z samotnymi rodzicami, w niedziele przecież nie działają żłobki i przedszkola?
W 2007 roku „Solidarność” wywalczyła ograniczenie handlu w 12 świąt religijnych i państwowych. Nieprawdziwe okazały się prognozy, że nastąpią masowe zwolnienia pracowników, a Polacy nie będą mogli zrobić zakupów na wolne dni. Błędne były też opinie mówiące o stratach finansowych, jakie poniosą handlowcy, a co za tym idzie i gospodarka. W 2010 roku dzięki inicjatywie obywatelskiej, na czele której stanął prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki, Polacy odzyskali zabrane im przez komunistów święto Trzech Króli. Co prawda przy jego uchwalaniu Platforma Obywatelska podjęła próbę odebrania polskim pracownikom prawa do dnia wolnego w przypadku, jeśli święto przypada w sobotę, ale „Solidarność” złożyła w tej sprawie skargę do Trybunału Konstytucyjnego i tę sprawę wygrała. Dzięki temu dzisiaj pracownicy mają prawo do dodatkowego dnia wolnego za dzień świąteczny, który przypada w sobotę. W 2015 roku przeanalizowano dwa dni świąteczne: święto Trzech Króli i Boże Ciało. Okazało się, że dwa dni przed tymi świętami sklepy wygenerowały obroty większe od 2 do 8% niż rok wcześniej w trzy kolejne dni tygodnia, włącznie z niedzielą…
We wrześniu 2016 roku „Solidarność” wraz z kilkunastoma organizacjami, w tym zrzeszającymi pracodawców z branży handlowej oraz stowarzyszeniami społecznymi, złożyła projekt obywatelski ograniczający handel w niedzielę, który został poparty przez ponad pół miliona obywateli. Po ponad rocznych pracach w Parlamencie ustawa została 30 stycznia podpisana przez prezydenta. Zgodnie z ustawą, zakaz będzie wprowadzony stopniowo. Od 1 marca 2018 roku w każdym miesiącu będą dwie niedziele handlowe – pierwsza i ostatnia. Wykaz wolnych niedziel w 2018 roku przedstawia się następująco:
- marzec - 11 marca, 18 marca
- kwiecień - 1 kwietnia (Wielkanoc), 8 kwietnia,15 kwietnia, 22 kwietnia
- maj - 13 maja, 20 maja (Zielone Świątki)
- czerwiec - 10 czerwca, 17 czerwca
- lipiec - 8 lipca, 15 lipca, 22 lipca
- sierpień - 12 sierpnia, 19 sierpnia
- wrzesień - 9 września, 16 września, 23 września
- październik - 14 października, 21 października
- listopad - 11 listopada (Święto Niepodległości), 18 listopada
- grudzień - 9 grudnia
Od 1 stycznia 2019 r. będzie to tylko jedna niedziela w miesiącu – ostatnia, a od 1 stycznia 2020 roku będzie obowiązywał zakaz handlu we wszystkie niedziele z pewnymi wyjątkami. Co równie istotne, przepisy przewidują zakaz powierzania w tym czasie wykonywania pracy nie tylko pracownikom, ale również osobom zatrudnionym na podstawie umów prawa cywilnego. Zakaz nie będzie dotyczył jednak wszystkich, np. w Nowym Żmigrodzie nieczynne będzie „Centrum”, „Atlantik” czy „Biedronka” ale czynne będą mogły być sklepy w których właściciel osobiście stanie za ladą. Jak zatem widać „śmierć głodowa” tym, którzy zapomnieli kupić jakiś podstawowy artykuł spożywczy raczej nie grozi. Przepisy zezwalają np. na handel w sklepach działających na terenie stacji paliw, dworców autobusowych i kolejowych. Przedsiębiorcy, którzy nie będą przestrzegać zakazu, muszą się liczyć z karą grzywny, nawet do 100 tys. zł.
Obawa rządzących, którzy zaproponowali w tym roku dwie wolne niedziele zamiast wszystkich, wynika zapewne z lęku przed niezadowoleniem ze strony osób, które robią zakupy w niedzielę. Przez kilkanaście lat Polacy przyzwyczaili się, że większość sklepów jest w niedzielę otwarta. Wyrosło zatem całe pokolenie, które nie pamięta zamkniętych w niedzielę sklepów a wielu ludzi nie umie spędzić wolnego czasu inaczej, niż przechadzając się wśród sklepowych półek. Żyjemy w czasach, w których łatwiej wzbudzić współczucie niedolą zwierząt niż ludzi. Przeciwnicy ograniczenia handlu mówią, że nie chcą, aby ktoś narzucał im, kiedy mają robić zakupy. Brak jest refleksji, że wygoda jednych oznacza niedogodność innych ludzi.
Jednym z argumentów przeciwników wprowadzenia ograniczenia handlu w niedzielę jest groźba, że mniej dni handlowych przełoży się na mniejszą liczbę miejsc pracy. Jednak z tego, co mówią sami pracownicy o brakach kadrowych, a także z faktu, że na co drugim sklepie wisi ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników wynika, że raczej nie będzie zwolnień.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Zakaz handlu w niedzielę będzie skutkował także tym, że z czasem ulegnie przebudowie model spędzania niedzieli. Do tej pory było to proste: w niedzielę wyjazd do Nowego Żmigrodu na lody, pokręcenie się po sklepach i powrót do domu. Teraz, gdy sklepy będą zamknięte, będzie okazja dla gminnych włodarzy na wymyślenie alternatywy dla spędzania czasu w sklepie. Może naprawdę warto zastanowić się nad organizacją w okresie letnim nie tylko Dni Żmigrodu ale także cyklicznych imprez kulturalnych na świeżym powietrzu?