W 2018 roku Szkoła Podstawowa w Nowym Żmigrodzie będzie obchodzić 210 rocznicę swego istnienia. Wbrew jednak pozorom, na ziemi żmigrodzkiej szkoły funkcjonowały już kilkaset lat wcześniej, o czym można się przekonać czytając wydaną w 1912 roku książkę Stanisława Kota „Szkolnictwo parafialne w Małopolsce XVI-XVIII wiek”.
Średniowiecze było epoką, w której kultura, wiedza o świecie rozpowszechniane były przez przekaz ustny, gest czy obraz. Kultura pisana zeszła na dalszy plan, chociaż była obecna w pewnych grupach społecznych. Najbardziej istotną cechą tamtych czasów był stopniowy zanik systemu masowego szkolnictwa, stworzonego przez administrację cesarstwa rzymskiego. Choć proces ten postępował powoli, liczba ludzi posługujących się wiedzą szkolną ustawicznie malała, a znajomość pisma wśród ludzi świeckich stała się umiejętnością rzadko spotykaną. Siłą rzeczy Kościół stał się instytucją, zmuszoną do organizacji własnej sieci szkolnej, która stopniowo stała się jedyną funkcjonującą na szerszą skalę.
Początki szkolnictwa parafialnego na ziemiach polskich sięgają 1237 roku, gdy arcybiskup gnieźnieński Fulco wydał zarządzenie, aby we wszystkich diecezjach duchowieństwo z własnych dochodów utrzymywało szkoły z nauczycielami znającymi język polski. Tak więc już od końca XIII wieku zaczęto zakładać szkoły najpierw w miastach, a następnie w parafiach wiejskich. W XVI wieku w diecezji krakowskiej (do której przynależał Nowy Żmigród), szkoły funkcjonowały w ponad 90% parafii. Szkoła parafialna dawała swoim uczniom wykształcenie z zakresu nauki czytania, pisania, pacierza, katechizmu, ministrantury, śpiewu, rachunków, a także języka łacińskiego. Nauka odbywała się codziennie: rano przez 4, a po południu przez 3 godziny. Przed południem przerabiano rzeczy trudniejsze (nauka gramatyki), po południu – łatwiejsze i przyjemniejsze (lektura). Podstawą literatury stanowiła proza Cycerona oraz poezje Wirgiliusza i Owidiusza: czytano tekst i objaśniano go, pomagając sobie przy tym językiem polskim, analizowano go pod względem stylistycznym. Sobota miała program odmienny przeznaczony na tzw. przedmioty kwadrywialne (arytmetyka, muzyka, computus – surogat astronomii), przede wszystkim była jednak dniem w którym podsumowywano to, czego uczniowie nauczyli się w ciągu tygodnia. Niedziela nie wszędzie i nie zawsze była wolna; zazwyczaj po wysłuchaniu nabożeństwa objaśniano odpowiedni tekst z ewangelii. Urozmaiceniem w monotonnym życiu szkolnym stanowiło – obok udziału w przeróżnych procesjach i ceremoniach kościelnych, weselach i pogrzebach – wystawianie komedii łacińskich. Oczywiście, nie można mówić o jednolitości typu szkolnego w poszczególnych miejscowościach; w niejednej parafii szkoła potrzebna była tylko do użytku kościelnego (dotyczyło to przede wszystkim wiejskich szkół); gdzie indziej dla potrzeb rękodzielników i kupców, a gdzieniegdzie szukano w niej przygotowania do studiów uniwersyteckich. Stąd też, zależnie od potrzeb i warunków, powstawała i rozwijała się szkoła do pewnego koniecznego poziomu w każdej wsi, mieście i miasteczku.
Nauczyciel szkoły parafialnej urzędowo nazywał się kierownikiem szkoły (rector scholae, ludirector), a także „magistrem”, kiedy to tytuł ten stał się określeniem nauczyciela bez względu na jego kwalifikacje. Do obowiązków kierownika szkoły należało nie tylko nauczanie w szkole parafialnej, ale również pełnienie innych obowiązków kościelnych. Do końca XVII w., gdy w kościołach wiejskich organy były jeszcze rzadkością, do jego obowiązków zaliczano funkcje związane z obsługą nabożeństw i utrzymywaniem w należytym porządku kościoła. Musiał sam lub z kantorem (nauczyciel śpiewu do którego obowiązków należało wypisanie na odrębnej tablicy nuty śpiewów przypadających na najbliższą niedzielę lub święto i nauka uczniów tekstu i melodii) śpiewać w czasie mszy w niedziele i święta. W każdą niedzielę przed nieszporami kierował recytowaniem katechizmu, wykładał prawdy wiary, sprawował również obowiązki kościelnego. Kiedy w XVIII wieku w kościołach weszły do powszechnego użytku organy, kierownik zaczął pełnić także funkcję organisty. W 1608 roku jeden z wizytatorów obowiązki kierownika szkoły definiował w sposób następujący: „/…/ Kierownik szkoły obecny, jakoteż każdorazowy, winien okazywać się w kształceniu chłopców pilnym, przykładnym, troskliwym i przywiązanym do karności i nauki chrześcijańskiej. Starać się będzie aby co niedzielę chłopcy ze szkoły wyszczególniający się, zawczasu w szkole należycie wyuczeni i przygotowani do takowego obowiązku, recytowali początki wiary i nauki chrześcijańskiej z katechizmu Ledesmy lub Bellarmina, wyraźnie a z pamięci dla wiernych, którzy są nieuczeni i nie znają prawa Bożego. Scholarowie, przyszedłszy do szkoły, zanim zaczną naukę lub słuchanie wykładu, odmówić mają jakąś nabożną modlitwę, tożsamo i przed odejściem. /…/ Pouczać ma ich i przykazywać, by po ulicach chodzili przystojnie, a w domu zachowywali się z największą skromnością, by słuchali swoich rodziców i starszych, nie mówili rzeczy sprośnych ani brzydkich. Baczyć ma, by w szkole i poza nią zachowywali przyzwoitość w obyczajach o obcowaniu. Upominać ma i nakazywać, by codzień a zwłaszcza w święta chodzili do kościoła, modlili się nabożnie, rano słuchali godzinek, często spowiadali się i komunikowali, w czem wszystkim sam okazywać się ma dla nich przewodnikiem i przykładem /.../”. Kierownik – zaliczany do grona służby kościelnej – sprowadzany był przez proboszcza ze swojej rodzinnej miejscowości lub z najbliższej, co nie zawsze było jednak regułą. Jako ciekawostkę można podać, że kierownikiem szkoły w Dukli odnotowanym podczas wizytacji przeprowadzonej w 1595 roku przez archidiakona krakowskiego Krzysztofa Kazimirskiego był Walenty ze Żmigrodu a kierownikiem szkoły w Łężynach Maciej z Nienaszowa. I o ile w przypadku tego pierwszego możemy podejrzewać, że był synem mieszczańskim, to z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy uznać, że ten drugi był synem chłopa. Przed podjęciem pracy przez kierownika szkoły były omawiane warunki na jakich ma podjąć swoją służbę, w czym najważniejszą poruszana sprawą było utrzymanie kierownika. Pensja dla kierownika płacona była przez proboszcza z jego własnych funduszy albo pochodziła z różnych czynszów (w Nowym Żmigrodzie specjalne dochody kierownikowi szkoły były przyznane z łaźni miejskiej) lub fundacji. Nieco inaczej sytuacja przedstawiała się w przypadku wiejskich szkół parafialnych - w dekanacie żmigrodzkim, podobnie jak i w kilkunastu innych, uznawano, że utrzymanie kierownika szkoły jest obowiązkiem parafian i to tylko samych chłopów, z wyłączeniem szlachty, a głównym świadczeniem płaconym przez chłopów była klerykatura, której wysokość zależała od roli kmiecej, czyli tzw. łanu. Po uzgodnieniu zasad wynagradzania, w dalszej kolejności proboszcz odbierał od kierownika szkoły wyznanie wiary i przekazywał w posiadanie, a zarazem urzędowanie dom szkolny wraz z ogrodem i rolą – o ile była przydzielona. W praktyce jednak, jedynym dochodem kierownika szkoły, płynącym z jego zawodu szkolnego, a nie za czynności kościelne czy pisarskie (bardzo często kierownik szkoły był także pisarzem miejskim, np. w Nowym Żmigrodzie) były opłaty pobierane od uczniów: wpisowe i pożegnalne, opłaty za przybory szkolne i za sama naukę. Pobierano je według pewnego minimum w każdej szkole parafialnej. Z konieczności te opłaty nie mogły być zbyt wysokie, gdyż młodzież szkół parafialnych pochodziła z warstw niezbyt bogatych, a nawet zamożniejsi rodzice niezbyt chętnie ponosili wydatki na naukę uczniów. Do szkół przyjmowano chłopców w wieku od 7 lat (a nawet młodszych), ale też takich, którzy skończyli 20 lat. Wizytacje biskupie nigdzie nie wspominają, by do szkół parafialnych uczęszczały dzieci szlachty, ale często zaznaczają, że do szkół parafialnych w miastach uczęszczają dzieci mieszczan a do szkół na wsiach dzieci chłopskie. Niestety, nie wiemy, jak liczna grupa chłopców uczęszczała do szkół w naszej Gminie. Biorąc jednak pod uwagę to, że według spisów rejestrowych z 1595 roku żadna z wsi na terenie Gminy Nowy Żmigród nie liczyła sobie więcej niż 200 mieszkańców, ich liczba nie mogła być duża.
Prawo do kontroli nad działalnością szkolną kierownika posiadał bezpośrednio proboszcz – synod piotrkowski zwołany w 1542 roku przez prymasa Gamrata nakazywał proboszczom, przynajmniej dwa razy w roku wizytować szkołę w swoim mieście lub miasteczku. Z czasem ta kontrola uległa rozszerzeniu: list pasterski biskupa Bernarda Maciejowskiego nakazywał proboszczom pilnie obserwować, czy kierownik szkoły, kantor i uczniowie „żyją trzeźwo i obyczajnie”, a list biskupa Piotra Tylickiego upoważnił duchowieństwo do przetrząsania biblioteki kierownika szkoły, aby „/…/ w niej nie kryły się potajemnie jakoweś trucizny heretyckie lub inne złości /…/”. Najwyższa władza nad szkołami w diecezji należała do biskupa, którego wysłannik wizytujący parafie miał prawo i obowiązek kontrolowania nauki w szkole, obyczajności i prawowierności nauczyciela. Te raporty z wizytacji stanowiące niezmiernie interesującą lekturę pozwalającą na poznanie ówczesnej obyczajowości i relacji proboszcz – kierownik szkoły zostaną przedstawione w dalszej części artykułu.
Głównym warunkiem prowadzenia nauki w szkole parafialnej było posiadanie przez parafię domu szkolnego. Tam, gdzie go nie było, można z dużą pewnością przyjąć, że nauka nie była prowadzona. Dom szkolny często stał na cmentarzu lub poza nim, jednak zawsze w pobliżu zabudowań parafialnych, m.in. w bliskim sąsiedztwie kościoła i plebani. Warto zauważyć, że do czasów tzw. reformy józefińskiej, cmentarze było lokowane zazwyczaj jak najbliżej kościoła, w jego tzw. świętym obrębie. Za miastem grzebano ofiary zarazy, samobójców, włóczęgów, kuglarzy, skazańców i ludzi „zmarłych w butach”, gdyż te zamiejskie cmentarze – w ówczesnej obyczajowości – uznawano za profanację majestatu śmierci. Dopiero w 1783 roku, cesarz Austrii Józef II nakazał zamknięcie w całym państwie wszystkich cmentarzy przykościelnych i wyznaniowych i jednocześnie polecił magistratom wydzielenie poza obrębem miasta specjalnych obszarów, na których miały być lokalizowane nowe cmentarze. Dom szkolny nie odznaczał się wielką okazałością, zazwyczaj zawierał izbę i komorę, gdzie sypiał kierownik szkoły wraz z rodziną lub kantorem. Od pozostałych chat we wsi odróżniał się nieraz jedynie dachem krytym gontami – gdy wiejskie chaty kryto słomą. Remonty szkoły należały do obowiązków parafian, którzy – zazwyczaj – nie kwapili się z jego przeprowadzeniem toteż szkółki budowane licznie w końcu XVI i na początku XVII wieku, później – choćby oszczędzone przez wroga np. w czasie „potopu szwedzkiego” – waliły się jedna za drugą, aż prawie doszczętnie po wsiach znikły. Stan techniczny budynków szkolnych stanowił nieodłączną część raportów z wizytacji szkół, które na polecenie biskupów diecezji krakowskiej przeprowadzali specjalni wizytatorzy. Wiemy, że tych wizytacji na przełomie XVI i XVII wieku było kilka, co świadczy o zainteresowaniu ze strony biskupów kwestią oświaty. W 1595 roku na polecenie biskupa Radziwiłła wizytację przeprowadził Krzysztof Kazimirski (w skrócie: WR, czyli wizytacja za Jerzego Radziwiłła); drugą w 1602 roku Andrzej Chróściński (WM) na polecenie biskupa Bernarda Maciejowskiego; kolejną w 1608 r. Piotr Skidzieński (WT) na polecenie biskupa Piotra Tylickiego, a ostatnią – o której mowa w książce Stanisława Kota – Mikołaj Wąsowicz (WS) w 1618 roku na polecenie biskupa Marcina Szyszkowskiego.
Nowy Żmigród (Żmigród i 4 wsi): WR: Kierownik szkoły Andrzej z Gniezna pobiera po 4 zł od proboszcza i od rajców jako pisarz miejski; nadto ma klerykaturę; dom szkolny niezbyt dobry. O proboszczu opowiada kierownik, że podejrzewa go o stosunki z niejaką Bednarką, ale choć kilkakrotnie czatował, jednak ich nie przechwycił.
WM: Bakałarz otrzymuje 6 zł od rajców i klerykaturę z miasteczka, kantor 2 m z łaski proboszcza.
WT: W erekcyi kościoła opisane są dochody kierownika szkoły, należy mu się: 1) klerykatura z całego miasteczka, od każdego, kto ma dom w mieście lub na przedmieściu, po 1 gr, od chałupników po ½ gr, toż we wsiach Kąty, Kącka wola, Karwaczyńska; 2) dziesięcina cała w pieniądzach ze wsi Drogaczowy; 3) z łaźni miejskiej ½ m. Obowiązany jest za to chować kantora i szkolnych czyli kleryków, którzy we dwóch śpiewać mają godzinki ku czci N. P. Maryi z wikarymi, sumę śpiewać i inne spełniać obowiązki kościelne; wikarzy szkolnym za tę pomoc mają płacić 3 m.
WS: Wizytator przytacza ten sam ustęp z fundacyi Andrzeja Stadnickiego, Jana i Krzesława z Wojczy z roku 1511 i dodaje: Kierownik szkoły, ten i każdy następny, ma okazać się skrzętnym, przykładnym i gorliwym w napełnianiu chłopców zasadami życia i wiary chrześcijańskiej, według erekcyi ma uczestniczyć w chórze przy śpiewaniu godzinek sam lub przez zastępcę a za pracę swoją nie będzie pozbawiony zapłaty od wikarych w myśl fundacyi; poza tym ma się we wszystkim okazać powolnym proboszczowi.
Łężyny (7 wsi): WR: Dom szkolny dość dobry, kierownik Maciej z Nienaszowa pobiera od proboszcza 2 zł, od parafian 12 groszy.
WM: Szkoła dobrze pokryta, kierownik Maciej z Nienaszowa ma pensyi 15 gr, proboszcz przyrzekł dodać mu 15 gr zamiast obiadu, klerykatury pobiera 12 gr, po 1 gr z Łężyn i Gorzyc.
WT: Dom szkolny stoi na północ koło cmentarza.
WS: Wizytator nakazuje magistrowi szkolnemu dzwonić trzy razy dziennie na Anioł Pański.
Skalnik (3 wsie): WR: Budynek szkolny stoi dość dobry; niema proboszcza.
WM: Kierownik szkoły ma klerykaturę z całej parafii.
WT: Na północ od cmentarza stoi budynek szkolny zrujnowany.
WS: Grosze stołowe stanowią pensyę kierownika szkoły. Wizytator nakazuje mu dzwonić trzy razy dziennie na Anioł Pański.
Stary Żmigród (5 wsi): WR: Kierownik szkoły Mikołaj z Puhaczowa pobiera klerykaturę; niejaki Wawrzyniec Mokrski oskarża proboszcza, że ekskomunikowany za staraniem kierownika szkoły Sebastyana, odprawiał nabożeństwo.
WM: Kierownik szkoły pobiera od chłopów po 1 gr rocznie.
WS: Wizytator wikaremu poleca zatrzymywać wszystkie dochody, które podług zwyczaju szły dla kierownika szkoły n.p. z pogrzebów i inne i za to chować służącego i szkolnego, któryby przy nabożeństwach usługiwał przy ołtarzu. Magistrowi zaś szkolnemu nakazuje dzwonić co dzień trzy razy na Anioł Pański.
Makowiska: WR: Kościół sprofanowany przez Bzickiego (Andrzej Bzicki, kasztelan chełmski) zawalił się całkiem.
WM: Kościół w posiadaniu heretyka Andrzeja Męcińskiego.
Nienaszów: WR: Kościół sprofanowany przez Tobiasza Chomętowskiego zamknęła wdowa po nim, aby nie dopuścić księdza; poddani własnym kosztem utrzymywali księdza, ale pani teraz na to nie pozwala.
WM: Kościół nie wrócił do katolików.
WS: Kościół zwrócony katolikom. Wizytator nakazuje gminie, ponieważ jest do tego obowiązana, naprawić dom dla kierownika szkoły, gdyż z każdym dniem bardziej się wali. Magistrowi zaś poleca dzwonić trzy razy dziennie na Anioł Pański.
Jak wynika z tego zestawienia w miejscowościach w których istniały parafie: Nowy Żmigród, Stary Żmigród, Skalnik, Łężyny czy Nienaszów, szkoły istniały już co najmniej w 1595 roku a biorąc pod uwagę inne źródła historyczne te daty można przesunąć o następne kilkaset lat. Nie jest więc tak, że szkolnictwo na naszych ziemiach wprowadził dopiero austriacki zaborca! Nie powinno się bowiem zapominać, że parafia w Starym Żmigrodzie istniała już w 1326 roku (K. Kumor podaje, że ta parafia jest jedną z najstarszych w Małopolsce Południowej i ocenia, że została założona znacznie wcześniej), parafia w Nowym Żmigrodzie w 1321 r., w Skalniku przed 1480 rokiem, w Łężynach w 1346 r., w Nienaszowie przed rokiem 1421, a w Makowiskach co najmniej przed 1567 rokiem. Niestety, książka Stanisława Kota obejmuje tylko wiek XVI i XVII, więc, by nie pisać elaboratu, skupiłem się na tym okresie. Cóż… analizować z perspektywy XXI wieku szkolnictwo polskie w XVI wieku to jakby wybrać się w odkrywczą podróż, która mogłaby trwać bez końca, ale w pewnym momencie należy powiedzieć: stop!
I jeszcze coś o ówczesnej obyczajowości: proboszczem, którego kierownik szkoły w Nowym Żmigrodzie podejrzewał o romans z - zapewne piękną – Bednarką (córką lokalnego bednarza?) był Stanisław Najstroga. Niestety, źródła milczą, czy podejrzenia były słuszne. Podczas tej samej wizytacji przeprowadzonej w 1595 roku, kierownik szkoły w Dębowcu, Balcer ze Starego Sącza opowiadał o swoim proboszczu Szymonie Treterze, że „ma stosunki z żoną pewnego kierownika szkoły w Żmigrodzie, która mu raz zabrała pas i pierścień”. Namiętności ludzkie są niezmienne od stuleci…